Tadeusz Płużański: Umowę z Rosją wyrzućmy do kosza

2014-10-11 4:00

"Ostatnio wyznacznikiem polskiej polityki jest antyrosyjskość, a nakazem patriotycznym - walka z rosyjskimi pomnikami, głównie z tymi zbudowanymi po 1945 r. Skoro tych wrednych Rosjan nie jesteśmy w stanie dostać w nasze polskie łapska, to przynajmniej rozwalmy pomnik, bo ten nie będzie się bronił".

Nie, drodzy Państwo, to nie najnowszy tekst "Komsomolskiej Prawdy". To artykuł Pawła Wrońskiego z "Gazety Wyborczej". Dalej dziennikarz prosi rządzących III RP, aby "w odpowiedzi na rosyjską politykę historyczną nie stosowali równie głupiej i topornej polskiej polityki historycznej, której wyznacznikiem są antyrosyjskość i obrona >dobrego imienia Polski< za wszelką cenę". Jasne, zrezygnujmy z polskiej polityki historycznej. Zrezygnujmy również z polskiej historii, a najlepiej w ogóle z Polski - jej niepodległości i wolności obywateli. Bo to głupie i toporne. Dobre imię Polski to jakiś niemodny, wyświechtany frazes. Tak jak słynna triada: "Bóg, Honor, Ojczyzna". Zapewniam redaktora z Czerskiej, że tylko dla Pana jest to głupie i toporne. Że wielu młodych Polaków, wbrew propagandzie wie, co to Ojczyzna i patriotyzm.

Zobacz: Mirosław Skowron: NATO nie musi nas bronić?

Dlaczego "nie postawiliśmy rosyjskim jeńcom pomnika odpowiadającego historycznej prawdzie? Pomnika w Krakowie, Tucholi, Strzałkowie - gdzie były obozy jenieckie po wojnie 1920 r." - to znowu nie "Komsomolskaja Prawda". To dalszy ciąg przemyśleń Pawła Wrońskiego.

Oczywiście - związek istnieje, bo redaktor "GW" odnosi się do tez tej propagandowej tuby Putina. I tak "Komsomolskaja Prawda" domaga się od władz Krakowa postawienia na cmentarzu Rakowickim pomnika dla "zamęczonych w polskich obozach śmierci". To podwójne kłamstwo - bolszewiccy jeńcy w 1920 r. ani nie zostali "zamęczeni" przez Polaków, tylko zmarli przeważnie wskutek epidemii tyfusu, ani nie było żadnych "polskich obozów śmierci". W 1920 r. jedyne obozy śmierci istniały na wschodzie i nazywały się sowieckie łagry.

Tekst w rosyjskiej gazecie powstał nie bez przyczyny. To odpowiedź na próby przeniesienia (nie "rozwalenia" - jak imptuje Wroński) pomników wdzięczności dla sowieckich okupantów (z centrów polskich miast najlepiej na miejscowe cmentarze lub do muzeum komunizmu). A "polskie obozy" mają - od czasów Gorbaczowa - odwrócić uwagę od zbrodni katyńskiej.

Szczęśliwie artykuł kremlowskiej propagandówki oprotestowała polska ambasada w Moskwie. A ja proponuję, aby pójść za ciosem i wypowiedzieć polsko-rosyjską umowę o grobach i miejscach pamięci ofiar wojen i represji z 1994 r. Bo zamiast pomóc prowadzić wspólną politykę pomnikową, stała się ona dla Putina narzędziem do walki o wyznaczenie granic jego strefy wpływów (kiedyś wyznaczali je czerwonoarmiści, dziś ich pomniki).

A na cmentarzu Rakowickim w Krakowie stoją przynajmniej dwa pomniki radzieckich "wyzwolicieli" i mają się dobrze.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail