"Super Express": - Wiktor Janukowycz oficjalnie został ogłoszony prezydentem Ukrainy. Jak by pan scharakteryzował nową głowę ukraińskiego państwa?
Taras Berezovec: - To typowy polityk ukształtowany przez kulturę rosyjską albo nawet radziecką. Dziś on i ludzie skupieni wokół niego, tacy jak Renat Achmetow czy Wiktor Pinczuk, reprezentują ukraińską oligarchię biznesową. Nie interesuje ich rozwój gospodarki wolnorynkowej na Ukrainie ani otwarcie drzwi dla kapitału z Unii Europejskiej. Dbają tylko o własne kontrakty biznesowe, a Janukowycz ma im w tym pomóc.
Przeczytaj koniecznie: Pierwszy przywódca niepodległej Białorusi: Białoruś jest nadal zsowietyzowana
- To prawda, że Janukowycz ma tytuł profesorski?
- Tak o sobie mówi. Podobno posiada wyższe wykształcenie w dziedzinie gospodarki. Są podejrzenia, że swój dyplom kupił. Jak jest naprawdę - nie wiadomo. Ma natomiast duże problemy z językiem ukraińskim, więc rzadko go używa, co było widać nawet w trakcie kampanii wyborczej. Ostatnio zaszokował dziennikarzy i dyplomatów, gdy zebrawszy się ze swoim sztabem wyborczym w telewizji, zaczął mówić po rosyjsku. Ale z rosyjską kulturą też ma kłopoty. Antoniego Czechowa nazywa ukraińskim poetą, nie potrafi wymówić poprawnie nazwisk innych rosyjskich pisarzy.
- Podobno Janukowycz został skazany - za co?
- Został skazany - i to dwukrotnie. Miał dwie sprawy kryminalne: w 1968 i 1970 roku. Odsiadywał wyroki za rozbój, pobicie i kradzież. Pojawiały się też niepotwierdzone informacje o tym, że brał udział w zbiorowym gwałcie. Dziś dokumenty dotyczące tych spraw już nie istnieją, a jeśli gdzieś są, to prawdopodobnie zostały sfałszowane cztery lata temu. Tę sprawę poruszył niedawno szef ukraińskiego MSW. Sam zainteresowany reaguje na wyciąganie mu jego przeszłości z dużym spokojem i mówi, że to błędy młodości, za które już dawno zapłacił.
- Dlaczego w więzieniu otrzymał przezwisko "Cham"?
- Janukowycz jest dużym i silnym mężczyzną, a w więzieniu był brutalny dla swych kolegów.
- Nowy prezydent znany jest z prorosyjskiego nastawienia... Czy i jak to wpłynie na jego decyzje?
- To oczywiste, że wpłynie. Ma w planach budowę gazociągu, który szedłby z Rosji przez Ukrainę do Unii Europejskiej. Chciałby go następnie, tak jak Białorusini, sprzedać Gazpromowi. Inny przykład. Opowiada się za obecnością rosyjskich wojsk na Krymie przez kolejne 50 lat. Zgodnie z obecnymi postanowieniami miały one opuścić Krym w 2017 roku. Janukowycz nie będzie jednak prowadził polityki jednoznacznie prorosyjskiej. Widzi swoją rolę jako pośrednika między Unią a Rosją. Ani on, ani oligarchowie nie chcą, by Ukraina za kilka lat stała się częścią rosyjskiej federacji. Wolą utrzymywać względną niezależ-ność polityczną i pogłębiać dużo istotniejsze ze strategicznego punktu widzenia związki gospodarcze. Z drugiej strony jednak wpływowi politycy Partii Regionów otwarcie mówią, że Janukowycz powinien być jak baćka Łukaszenko na Białorusi. Zresztą nowy prezydent wcale tego nie ukrywał. W swoich wystąpieniach otwarcie mówił, że priorytetem jego polityki zagranicznej są stosunki z Rosją i byłymi republikami radzieckimi.
Patrz też: Lepper - pierwszy gość prezydenta Ukrainy
- A jak Janukowycz odnosi się do kwestii integracji z Unią Europejską?
- On nie chce, by Ukraina kiedykolwiek stała się rzeczywistym członkiem Unii. Zależy mu na integracji, ale tylko w wymiarze gospodarczym. I to niekoniecznie z Polską, bardziej z Niemcami i Francją. Polska gra w jego polityce zagranicznej rolę drugorzędną.
- Wiadomo też, że nie jest Polsce zbyt przychylny.
- Wobec Polski i Gruzji prezentuje to samo stanowisko, co Rosja. Trudno nazwać to sympatią. Krytykuje was za to, że pięć lat temu byliście po stronie "pomarańczowych". Polska powinna teraz przede wszystkim współpracować z ukraińskimi mediami, instytucjami i strukturami nie związanymi z ukraińskim rządem. Powinna działać w takim kierunku, by za rządów Janukowycza demokracja na Ukrainie nadal istniała. Natomiast stosunki polityczne między naszymi krajami w najbliższych latach nie będą się rozwijać, rozpocznie się okres stagnacji.
Taras Berezovec
Politolog ukraiński, doradca Julii Tymoszenko, dyrektor kijowskiego uniwersytetu Polittech