Bo mają łatwe i bezrefleksyjne odpowiedzi. Zwolennicy PO powiedzą: oczywiście, że słusznie, po co dawać okazję do krwawych burd tym spasionym warchołom z Solidarności. Zdecydowani przeciwnicy Platformy inaczej ocenią tę decyzję: to bez sensu, bo komunizm obalali stoczniowcy w Gdańsku, a nie smok na Wawelu, a poza tym władza gardzi robotnikami i zwyczajnie przed nimi tchórzy.
Niezależnie od poglądów politycznych wybranie pięknego Krakowa zamiast związkowego Gdańska musi wydawać się co najmniej z dwóch powodów niezgrabne. Po pierwsze, nikt przecież nie jest w stanie zagwarantować rządowi, który po raz pierwszy publicznie pokazał własną słabość wobec robotników, że Solidarność razem z oponami i hasłami walki o stocznie nie stawi się tłumnie i głośno na Wawelu. Po drugie, głównych uroczystości obalenia muru berlińskiego raczej nie wyprawia się w Monachium. Uroczystości w Gdańsku i tak się odbędą, manifestacje tysięcy stoczniowców zagrożonych bezrobociem - również. Od tego nie da się uciec na Wawel.