Unikający od lat odpowiedzialności za zbrodnie stanu wojennego generał postanowił zaprosić nas do swojej warszawskiej willi i opowiedzieć historię swojego życia. Zgodziliśmy się udzielić mu naszych łamów, choć mamy świadomość, że Kiszczak stara się poprawić swój wizerunek i dalej utwierdzać wszystkich w przekonaniu, że jest zbyt chory i zbyt stary, aby stanąć przed sądem i odpowiedzieć za swoje zbrodnie.
Zobacz też: Maria Kiszczak szczerze: Mąż jest bohaterem!
W długiej i momentami szczerej rozmowie komunistyczny generał opowiadał nam o tym, co działo się w cieniu wielkich wydarzeń, o jakich dziś uczy się już na lekcjach historii. Zapytany, dlaczego gen. Wojciech Jaruzelski (?91 l.) został w 1989 roku prezydentem, od razu się ożywił.
- Ja miałem zostać prezydentem! - stwierdził. A jego żona Maria (80 l.), która pomagała mu podczas całego wywiadu, od razu dopowiada: "Jaruzelski został prezydentem dlatego, że Czesław się zrzekł kandydatury. Mąż go na plecach wyniósł!".
Zobacz też: Czesław Kiszczak WYZNAJE: Niszczyłem teczki polityków, aktorów. Widzę ich w telewizji, jak na mnie plują!
W tej sprawie - według Kiszczaka - trwały ściśle tajne rozmowy władzy PRL z opozycją. - Trzy razy spotkałem się z Wałęsą w towarzystwie arcybiskupa Gocłowskiego. Zostałem zaakceptowany przez stronę opozycyjną. Kościół obiecał mi poparcie. Wałęsa obiecał mi 85 proc. głosów Solidarności. Geremek to sprowadził jednak do 85 głosów posłów - opowiada. Takie targi były potrzebne, bo prezydenta w 1989 roku wybierało Zgromadzenie Narodowe, w którym komuniści do większości potrzebowali głosów Solidarności.
- Dla opozycji i Kościoła byłem lepszym kandydatem - zachwala sam siebie komunista. Ale z jego planów nic nie wyszło. Ostatecznie prezydentem został Jaruzelski.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail