Platforma od początku istnienia, także w ostatnich kampaniach, podkreślała, że walka z deficytem i oszczędności są priorytetem. Kilka lat temu proponowała nawet obniżenie progów z 50 i 55 proc. PKB do 47 i 52 proc.
I pomyślałem sobie, że może posłowie Gowin, Żalek i Godson uwierzyli w program swojej partii i pozostają mu wierni? Nawet jeżeli pozostali posłowie uznali, że program partii to tylko stek bzdur, który wyrzuca się do kosza po wygraniu wyborów. Wiem, że w dzisiejszych czasach założenie, że poseł naprawdę wierzy w to, co publicznie głosi, jest zabawne, ale może jednak?
Nie oceniam tu słuszności takich czy innych poglądów na zapisy o progach ostrożnościowych. Posłowie Gowin, Godson i Żalek, zapisując się do Platformy przed laty, na pewno wstępowali jednak do partii, której lider nie deklarował, że jest "liberalno-konserwatywnym socjaldemokratą". Zapisywali się do partii dość konserwatywnej i liberalnej gospodarczo.
Oczywiście, pomijając kabaretowy przypadek Stefana Niesiołowskiego, poglądy tego czy innego polityka mogły się zmienić. Nawet tak zdecydowanie jak Donalda Tuska. Wiem jednak, co można (i to w ostrych słowach) sądzić o partii, w której na zawołanie lidera swoje poglądy bez mrugnięcia okiem zmienia grubo ponad 200 posłów.