Donald Tusk

i

Autor: Marcin Smulczyński/Super Express Były premier sprawiał wrażenie wyluzowanego

Po przesłuchaniu nagle zadzwonił syn Donalda Tuska. Powiedział coś ważnego

2018-11-05 18:54

Przesłuchanie Donalda Tuska (61 l.) przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold miało być gwoździem do trumny byłego premiera. Stało się inaczej - przewodniczący Rady Europejskiej nie tylko nie poległ pod ostrzałem pytań posłów PiS, ale z przesłuchania wyszedł zwycięski!

Nieoficjalnie wiadomo, że politycy PiS chcieli udowodnić politykowi przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków wobec braku nadzoru nad służbami specjalnymi. Jak wyszło w praktyce? Nie udało się rozłożyć szefa Rady Europejskiej na łopatki. Skończyło się na kąśliwej wymianie zdań. Jednym z ciekawszych wątków wczorajszego przesłuchania była współpraca Michała Tuska (36 l.) z linią OLT Express należącą do Marcina P. (34 l.). Do tej pory PiS próbował udowodnić, że syn byłego premiera współpracował z oszustami, a jego współpraca mogła się przyczynić do stworzenia „parasola ochronnego” nad przestępcami. Podczas przesłuchania Tuska seniora okazało się jednak, że jego syn... padł ofiarą krętaczy!

- Nikt nie podważa uczciwości Michała Tuska (…). Problem polega na tym, że dziewięciokrotnie karany przestępca stworzył linie lotnicze wykorzystując pańskiego syna jako słupa, a służby pod pańskim nadzorem nie potrafiły temu zapobiec – wyjaśniała Wassermann.

A Tusk przekonywał, że jego rodzina jest niewinna.

– Macie 1000 dni pod pełną kontrolą służby i prokuratury. Dlaczego państwo udajecie, że chcecie znaleźć prawdę w tej kwestii? Cała moja rodzina jest do dyspozycji, dlaczego teraz sugerujecie, że coś jest na rzeczy? Nie zrobiliście nic, zero, ani jednego ruchu – wskazywał.

Podczas przesłuchania nie brakowało kąśliwej wymiany zdań. Na przykład były premier bezlitośnie wykorzystał pytania Wassermann o to, jak się czuł, kiedy przed laty z mównicy sejmowej przemawiał szef MSWiA oraz minister koordynator służb specjalnych Jacek Cichocki (47 l.). W ocenie szefowej komisji, polityk oszukał opinię publiczną, bo przekazał, że ABW zajęła się sprawą dopiero w 2012 r., a nie wcześniej.

- Gdyby pani mogła zaniechać pytań o moje samopoczucie... Czuję się nieco skrępowany, nie jestem u lekarza - stwierdził Tusk.

Z minuty na minutę wydawało sie, że staje sie coraz pewniejszy.

- Mogę się zwracać bezpośrednio do kamery jak pani przewodnicząca? - pytał były premier. - Wiemy, że pan to lubi - odpowiedział Krajewski. - Ja to umiem - odgryzł się Tusk, a twarz wiceprzewodniczącego zapłonęła gorącym rumieńcem.

Po zakończeniu przesłuchania, już podczas podczas konferencji z dziennikarzami zadzwonił telefon Tuska.

– Mój syn. Z uściskiem na odległość, że tata nie poległ – ujawnił szef Rady Europejskiej.