Sejm w piątek nie uchwalił ustawy dekryminalizującej pomoc w aborcji. Za uchwaleniem ustawy głosowało 215 posłów, przeciw uchwaleniu było 218 posłów, wstrzymało się 2, nie głosowało 23. "Za" ustawą było 154 posłów KO, 30 posłów Polski 2050 oraz 26 Lewicy. Żaden z posłów Koalicji Obywatelskiej, Polski 2050 ani klubu Lewicy (którego posłowie przygotowali projekt nowelizacji K.k.) nie zagłosował przeciwko. W głosowaniu nie wzięło udziału trzech posłów KO: Krzysztof Grabczuk, Waldemar Sługocki, a także Roman Giertych, który był w piątek w Sejmie. Dwaj pierwsi posłowie nie byli obecnie w parlamencie - Krzysztof Grabczuk jest w szpitalu, z kolei Waldemar Sługocki przebywa z wizytą w Stanach Zjednoczonych. Z kolei Roman Giertych był obecny na sali, ale wyjął kartę do głosowania. Donald Tusk zapowiedział konsekwencje dla dwóch posłów.
- To nie było zwykłe głosowanie. Poseł Grabczuk w szpitalu - jest usprawiedliwiony. Posłowie Giertych i Sługocki zostaną zawieszeni w klubie poselskim i pozbawieni funkcji (wiceprzewodniczącego klubu i wiceministra) - napisał na platformie X. Roman Giertych swoją decyzję tłumaczył w następujący sposób. - Dzisiaj ze względu na szacunek do poglądów jednak zdecydowanej większości wyborców KO oraz do dyscypliny klubowej postanowiłem nie brać udziału w glosowaniu nad projektem Lewicy - napisał. Z kolei Waldemar Sługocki wyjaśnił, że nie był obecny w Sejmie ze względu na swoją wizytę w USA. Wyraził nadzieję, że projekt wróci do Sejmu. - Moja nieobecność w Sejmie spowodowana jest podróżą służbową do USA, zaplanowaną kilka miesięcy temu. Wielokrotnie w swych wypowiedziach podkreślałem potrzebę depenalizacji aborcji. Jestem przekonany, że projekt wróci do Sejmu i uzyska większość - napisał poseł na platformie X.
Roman Giertych po godzinie 20.00 raz jeszcze odniósł się do całej sprawy: