Już w piątek, 13 grudnia, minie rok od zaprzysiężenia rządu Donalda Tuska. Dokładnie 13 grudnia 2023 roku odbyła się uroczystość powołania rządu, na którego czele stanął Tusk. Wówczas premier mówił w Pałacu Prezydenckim w czasie uroczystości:
- Chcę, Panie Prezydencie powiedzieć, że z niezwykłą radością przyjąłem gotowość do pełnej współpracy ze strony Pana Prezydenta. Każdy bez wyjątku, kto chce działać zgodnie ze słowami przysięgi, jaką dzisiaj tutaj składaliśmy, będzie naszym sojusznikiem, niezależnie od tego, skąd przychodzi, jaką funkcję sprawuje. Nie ma dla nas ważniejszej sprawy niż dobro ojczyzny i pomyślność naszych obywateli. To nie są tylko słowa Roty. To jest nasze, Panie Prezydencie, obywatelskie wyznanie wiary. To będzie motto, które każdej pani i każdemu panu ministrowi będą przyświecały. To jest motto, które jest dla nas wszystkich wielkim zobowiązaniem.
Rok od tamtych wydarzeń premier Tusk najpierw opublikował w sieci nagranie podsumowujące ostatnie dwanaście miesięcy, a potem, nagle umieścił zaskakujący i srogo brzmiący wpis. Skierował go do konkurentów politycznych:
- Politykom PiS, którzy rok temu, po powołaniu naszego rządu, poczuli się nagle gorzej, z całego serca zdrowia życzę. Wszystkim, nie tylko podejrzanym - napisał premier. Kogo konkretnie miał na myśli?
Najprawdopodobniej chciał nawiązać do obecnej sytuacji Marcina Romanowskiego, byłego wiceministra sprawiedliwości w rządzie PiS, a obecnie posła. Polityk ma zostać aresztowany na trzy miesiące, tak zdecydował sąd, ale nie wiadomo, gdzie przybywa Romanowski. Wiadomo, że przeszedł operację, która była poważna, bo w czasie zabiegu doszło do krwotoku. Jednak póki co, Romanowskiego nie dało się znaleźć, nikt nie wie, gdzie aktualnie przebywa.