Tusk to nie Kwaśniewski, nie ucieknie od pytań

2010-01-20 4:00

Znany publicysta Piotr Skwieciński komentuje wczorajsze przesłuchanie byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego przed Sejmową Komisją Śledczą ds. Afery Hazardowej.

"Super Express": - Przesłuchanie Mariusza Kamińskiego coś wyjaśniło?

Piotr Skwieciński: - Potwierdziło i rozbudowało jego wcześniejsze zarzuty. Z zeznań wyłania się logiczny, konsekwentny i niestety poruszający obraz wydarzeń. Uprawdopodobniła się teza, że prominentni politycy Platformy byli w długotrwałym kontakcie z biznesmenami z branży hazardowej. I nie chodzi tu przecież o samą branżę, ale o ludzi przekraczających granicę kryminalną. Interesował się nimi UOP już w latach 90. Politycy PO byli przez nich wręcz instrumentalnie używani, czego otwarcie nikt do tej pory nie mówił. Innym aspektem zeznań jest potwierdzenie, że źródłem przecieku mógł być premier Tusk. Historia związana z panem Rosołem, córką Sobiesiaka, ten łańcuch powiązań niedwuznacznie to sugeruje. Choć niewątpliwie nie jest to jeszcze dowód, tylko poszlaka.

- Wygląda na to, że albo premier Tusk, albo były szef CBA okażą się kłamcami.

- Rzeczywiście. Widać tu wyraźne zaniepokojenie posłów Platformy, gdyż premier jest tym, kogo mają bronić za wszelką cenę. I trudno się temu dziwić. Gdyby przed komisją udało się udowodnić, że premier był źródłem przecieku, powinno to mieć dla Tuska ogromne konsekwencje polityczne. Można by było wręcz mówić o karnych.

- Czy przesłuchania faktycznie są w stanie Tuskowi i Platformie zaszkodzić? Miało tak się stać już po ujawnieniu afery przez "Rzeczpospolitą". Później miało im zaszkodzić usunięcie Kamińskiego ze stanowiska. Tymczasem notowania są wciąż wysokie, a Chlebowski został ciepło przywitany w Sejmie….

Czytaj dalej: ciąg dalszy wywiadu >>>


- Wiele zależy od zeznań samego premiera. Pamiętajmy o kolosalnej zręczności Tuska, którą wykazał choćby podczas konferencji prasowej po ujawnieniu stenogramów. Późniejsze utrzymanie notowań było w dużej mierze zasługą tego wystąpienia. Teraz sprawa zabrnęła już tak daleko, że Platforma będzie musiała odpowiedzieć na trudne pytania wynikające z zeznań Kamińskiego. Tusk nie jest też postacią pokroju Kwaśniewskiego, który w ostatniej chwili zasłonił się urzędem i uciekł sprzed oblicza komisji badającej aferę Rywina. Taka ucieczka byłaby zresztą teraz zbyt czytelna.

- Czy praca komisji może jednak przekonać wyborców do czyjejś winy bądź niewinności? W tej wojnie PO i PiS sympatie polityczne stały się u nas niemal kwestią wiary…

- Jeżeli komisja miałaby za cel wykazanie grzechów rządów PO i Tuska, to nie jest to przesądzone. Odruch "antyPiSowski" u większości społeczeństwa jest wciąż silny. Występuje zjawisko odrzucania wszelkich negatywnych informacji na temat premiera. Każda taka rzecz odkłada się jednak w podświadomości. Socjolog Jarosław Flis użył porównania do gwoździa, który można wyginać i prostować. Pozornie nic się nie zmienia, pozostaje cały.

Ale jego struktura wewnętrzna się zmienia i słabnie. W pewnym momencie pęka. I coś podobnego może być udziałem społeczeństwa i jego stosunku do Platformy. Celem komisji może być jednak także dotarcie do czegoś bliskiego prawdy. I po zeznaniach Kamińskiego jestem tu optymistą. Niezwykle istotne jest bowiem powiększenie naszej wiedzy o charakterze państwa, w którym żyjemy. O kontaktach środowisk quasi-przestępczych i dyrygowaniu politykami. Do tej pory było to coś, co oglądaliśmy raczej w filmach gangsterskich bądź na znacznie niższym szczeblu.

Piotr Skwieciński

Publicysta dziennika "Rzeczpospolita", dziennikarz, były prezes Polskiej Agencji Prasowej