- Wytrącony z równowagi Donald Tusk — to niezwykły widok, zwłaszcza jak na inauguracyjną wizytę niemieckiego kanclerza. Jednak polski premier widzi nadchodzące obciążenia dla swoich rodaków, zwłaszcza dla osób dojeżdżających do pracy i transportu komercyjnego. Tusk pozostawił bez odpowiedzi pytanie, czy środek ten został uzgodniony z Polską. Zamiast tego zasugerował, że Niemcy powinny szukać rozwiązań "wspólnie" ze swoimi sąsiadami. Polski premier widzi prawdziwe rozwiązanie problemu nielegalnej migracji na zewnętrznych granicach UE. Polska dużo tu zainwestowała i Tusk oczekuje wsparcia ze strony Niemiec - Onet przytacza informacje, które zamieścił niemiecki dziennik "Bild".
Zobacz: Jolanta Kwaśniewska przerywa milczenie! Jej słowa o Karolu Nawrockim nie przejdą bez echa
Tusk miał zgodzić się, że każdy kraj ma prawo do ochrony swoich granic przed nielegalnym przekraczaniem. Niemniej jednak miał wyrazić wprost podejrzenie, iż Niemcy odsyłają grupy migrantów do Polski, co jest dla niego nie do przyjęcia!
Jak czytamy, reakcja Merza była próbą złagodzenia napiętej sytuacji, choć ciężko stwierdzić, by miała się ona zakończyć pełnym sukcesem. Miał on wyrazić "wdzięczność" za uznanie przez Tuska prawa każdego państwa członkowskiego do kontrolowania dostępu do swojego terytorium. Podkreślił przy tym, że docenia "wielkie i ogromne wysiłki" Polski w zakresie ochrony granic. Merz wspomniał również o telefonicznej rozmowie z Tuskiem w poprzednią niedzielę, podczas której mieli uzgodnić tę kwestię. Mimo to, premier Polski nie wydawał się w pełni usatysfakcjonowany.
Sprawdź: Sławomir Wałęsa spocznie obok brata? Pierwsze informacje o pogrzebie syna byłego prezydenta
"Bild" dowiedział się z polskich kręgów rządowych, że przed wizytą rzeczywiście odbyła się rozmowa telefoniczna między Merzem a Tuskiem. Jednak według kilku polskich źródeł Tusk wyraził zaniepokojenie, że zapowiadana polityka na granicach z dodatkowymi kontrolami może doprowadzić do chaosu w ruchu między Niemcami a Polską. Polskie kręgi rządowe przekazały "Bildowi", że Merz miał odwołać alarm i powiedzieć Tuskowi, że obecny status nie ulegnie zmianie.
