Bo jeśli komentujemy wczorajszą prawdziwą bitwę w centrum europejskiej stolicy, to problem, czy kupcy mieli rację, czy jej nie mieli, jest absolutnie drugorzędny. Podobnie jak drugorzędne jest bredzenie: nie możemy dać się kupcom szantażować. Od takich komentarzy tylko mały krok do wyrażenia sadystycznej satysfakcji, że kogoś pobito, polano strumieniem wody pod ciśnieniem czy podtruto gazem.
To, co się wczoraj stało, to wielki błąd tych wszystkich, którzy tę akcję przeprowadzali. Dopuścili do otwartej konfrontacji z ludźmi, którzy wbrew prawu, może niemądrze, a na pewno rozpaczliwie bronili się przed niepewnym jutrem. Z ludźmi, których motywacją do walki i oporu był strach przed nędzą.
Odpowiedzialność za to, co się wczoraj stało w Warszawie, nie leży po stronie kupców! Jeśli ktoś mówi, że całej akcji nie można było inaczej przeprowadzić, że musiało być kilkudziesięciu rannych ludzi, także policjantów, więc jeśli ktoś wygłasza takie stwierdzenia, to jest nieudolny, niekompetentny i nieprzewidujący. Jest człowiekiem, którego trzeba trzymać z dala od wszelkich decyzji!