Totolotek nie da Wałęsie alibi

2016-03-03 3:00

Jak ustalił "Super Express", w Totalizatorze Sportowym nie ma żadnych śladów ani dowodów na wygrane w totolotka przez Lecha Wałęsę (73 l.) w latach 70. To może być spory problem dla byłego prezydenta, który na zarzuty o donoszeniu za pieniądze odpowiadał, że to nieprawda, a kasę wygrywał wtedy dzięki szczęściu w totolotka.

- Zaświadczenia o wysokich wygranych, we wszystkich grach, jak większość dokumentów finansowo-księgowych są przechowywane jedynie przez pięć lat - informuje "Super Express" Jarosław Tomaszewski z Totalizatora Sportowego. Jego zdaniem, odtworzenie wygranych z lat 70., na które powołuje się Wałęsa, jest prawnie niemożliwe. - A technicznie? Teoretycznie tylko po 1995 r.- wtedy miała miejsce informatyzacja systemu. Przez długi czas - 50 lat - Totalizator przechowuje wyłącznie dokumenty kadrowe swoich pracowników - dodaje Tomaszewski.

To ważne, bowiem po ujawnieniu przez IPN dokumentów dotyczących rzekomej współpracy Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa były prezydent bronił się, że nie donosił na swoich kolegów i nie dostawał za to żadnych pieniędzy. Twierdził, że pieniądze miał, bo. często grał w totolotka. W latach 1970-1972 miał wygrać w sumie 35 000 zł. - Mogę powiedzieć, że wygrywałem zawsze, kiedy naprawdę potrzebowałem - stwierdził w jednym z wywiadów. W poniedziałek w TVN zarzekał się, że bez problemu udowodni swoje wygrane w Totalizatorze.

Co na to jego dawni znajomi, na których TW Bolek miał donosić? - Jak go wtedy pytaliśmy, za co kupił mieszkanie, to mówił, że wygrał właśnie w totka. Ale już wtedy nas to dziwiło, myśmy podejrzewali, skąd może mieć te pieniądze i dlaczego tak się wypytuje nas o wszystko. Dziś, jak mówi o wygranych w totka, to jest to po prostu śmieszne - ocenia Henryk Jagielski (84 l.), były działacz opozycji w PRL, który w latach 70. pracował z Wałęsą w Stoczni Gdańskiej.

Zobacz: Były pracownik stoczni gdańskiej Henryk Jagielski: "Wałęsa, donosiłeś! Zapłać mi 100 tysięcy"