Nieudane próby przeforsowania zmian
Dyskusja o tym, czy Pierwszej Damie należy się wypłata pieniężna trwa od kilku lat. Już w 2016 roku pomysł chciało wprowadzić Prawo i Sprawiedliwość, kiedy do Sejmu trafił projekt ustawy o zarobkach ministrów. Proponowano w nim, by Pierwszej Damie wypłacać pensję w wysokości 12 275 zł miesięcznie, ale ostatecznie wycofano taką propozycję. Temat powrócił na Sejm w 2020 roku. Tym razem w noweli ustawy, prócz podwyżek dla prezydenta, zapisano małżonce prezydenta zarobki rzędu niemal 18 tys. złotych. Znowu jednak odnotowano fiasko, bo projekt nie przeszedł przed Senat. – Zrezygnowałam z ogromnych pieniędzy, przechodząc do Pałacu Prezydenckiego – mówiła w maju 2015 r. Jolanta Kwaśniewska, podnosząc temat w debacie publicznej. Mimo to kwestia wynagrodzenia dla Pierwszej Damy RP nadal stoi odłogiem. Obecnie nie ma zapisów, które wymagają od małżonki prezydenta porzucenia pracy zawodowej, ale wynika to z politycznego zwyczaju. Bo chociaż według prawa jest ona osobą prywatną, ma godnie reprezentować państwo u boku męża, co nakazuje protokół dyplomatyczny. Takie obowiązki jak towarzyszenie głowie państwa w trakcie ważnych wydarzeń czy działalność społeczna to bez wątpienia absorbujące zajęcia, a jednak większość badanych w sondażu dla „Super Expressu” nie uważa, że powinno się takie działania wynagradzać. W badaniu zrealizowanym przez Instytut Pollster opowiedziało się przeciw temu rozwiązaniu aż 49 proc. ankietowanych, 37 proc. byłoby skłonnych przyznać małżonce prezydenta takie świadczenia, a 14 proc. że nie miało na ten temat konkretnej opinii.
Co o tym sądzą politycy?
W rozmowie z nami podobne zdanie podzielają w tej kwestii przedstawiciele Lewicy i Konfederacji. – Zawsze byłem zdania, że Pierwsza Dama powinna być wynagradzana przez państwo – mówi nam wicepremier Krzysztof Gawkowski z Lewicy. – Takie wynagrodzenie powinno istnieć, dlatego, że żona prezydenta praktycznie nie jest w stanie wykonywać żadnej innej pracy – uważa Michał Wawer z Konfederacji. Są jednak i takie głosy, aby nie zmieniać obecnego stanu rzeczy. – Gdyby to ode mnie zależało, pozostawiłbym sprawę tak, jak wygląda dzisiaj ona obecnie, że pierwsza dama pełni swoją funkcję społecznie – twierdzi Adam Andruszkiewicz z PiS. – Byłbym ostrożny z takim rozwiązaniem – zaznacza senator Krzysztof Kwiatkowski z KO. – Pierwsza Dama nie ma obowiązków wynikających z prawa. Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł, żeby ją wynagradzać – mówi z rozmowie z „Super Expressem” wiceminister Michał Gramatyka z Trzeciej Drogi.
Adam Andruszkiewicz „Pozostawiłbym sprawę tak, jak jest”
– Gdyby to ode mnie zależało, pozostawiłbym sprawę tak, jak wygląda dzisiaj ona obecnie, że pierwsza dama pełni swoją funkcję społecznie, ale rozumiem, że jeśli przyszła pierwsza dama czy para prezydencka chciałaby podjąć taką decyzję, żeby to prawo zmienić, to bym tą decyzję uszanował.
Michał Wawer „Jakieś wynagrodzenie powinno przysługiwać”
– Takie wynagrodzenie powinno istnieć, dlatego, że żona prezydenta praktycznie nie jest w stanie wykonywać żadnej innej pracy. W tym momencie ma już związane ręce w życiu zawodowym i z tego względu myślę, że jakieś wynagrodzenie powinno przysługiwać. Wydaje mi się, że jakby ktoś przedłożył taki projekt ustawy, miałaby ona szansę na przejście.
Michał Gramatyka „Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł”
– Pierwsza Dama nie ma obowiązków wynikających z prawa. Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł, żeby ją wynagradzać. Prędzej czy później prezydentem Polski będzie kobieta. A wtedy staniemy przez wyzwaniem zdecydowanie poważniejszym, niż wynagrodzenie – jak nazywać jej towarzysza życia. Pierwszy Mąż? Pierwszy Partner? A może… Pierwsza Dama?
Krzysztof Gawkowski „Wynagrodzenie powinno być standardem”
– Zawsze byłem zdania, że Pierwsza Dama powinna być wynagradzana przez państwo. Pełni funkcję reprezentacyjną, podobnie jak Prezydent i jednocześnie nie może realizować się zawodowo w okresie sprawowania funkcji. Państwo w takich sytuacjach powinno być odpowiedzialne i godne wynagrodzenie dla Pierwszej Damy powinno być standardem.
Krzysztof Kwiatkowski „To nie jest dobre rozwiązanie”
– Byłbym ostrożny z takim rozwiązaniem, bo jeśli wprowadzimy pensję dla pierwszej damy, musielibyśmy tez wprowadzić zakres obowiązków dla niej. Według mnie, to nie jest dobre rozwiązanie, żeby wprowadzać pensję dla pierwszej damy, więc jestem wśród tych, którzy są na „nie".
prof. Olgierd Annusewicz „Jakaś forma rekompensaty powinna być zapewniona”
– Rola pierwszej damy wiąże się z wieloma oficjalnymi, reprezentacyjnymi obowiązkami. Chyba sobie nie wyobrażamy, żeby pierwsza dama nadal wykonywała swoją pracę w takim normalnym wymiarze. Czy to była Jolanta Kwaśniewska, Agata Duda czy którakolwiek z osób – moim zdaniem powinna dostawać wynagrodzenie. Pamiętajmy, że ludzie zawsze będą przeciwni temu, żeby więcej płacić politykom, czy ich rodzinom. Ale z drugiej strony nie pomogła także ostatnio Pierwsza Dama, bo jej aktywność publiczna nie była zbyt widoczna. Faktem jest natomiast, że musi ona zrezygnować ze swojej kariery zawodowej, więc nie tylko składka zdrowotna czy emerytalna, ale jakaś forma rekompensaty powinna być jej zapewniona. Od lat to powtarzam i zachęcam, żeby takie rozwiązanie w Polsce wprowadzić.
Prof. Kazimierz Kik „Nie może być ukarana przez to, że jest jego żoną prezydenta”
– Małżonka prezydenta nie może być ukarana przez to, że jest jego żoną prezydenta i pozbawiana zawodu, a skazuje się ją de facto na bycie towarzyszką i „na garnuszku” prezydenta. To jest niesprawiedliwie i upokarzające dla kobiety, pozbawiać ją prawa realizowania aspiracji zawodowych. Wokół prezydenta dla jego żony powinna być stworzona jakaś sfera aktywności Pierwszej Damy, która byłaby równorzędna z zawodem.