Swoją cegiełkę do tego solidnego już gmachu dorzucił właśnie Ryszard Petru.
Ta ostatnia nadzieja liberałów tak dzielnie wszedł w logikę wojny z Prawem i Sprawiedliwością, że stracił już zupełnie kontakt z rzeczywistością. Uznał bowiem, że wypłynięcie teczek potwierdzających agenturalną przeszłość Lecha Wałęsy to wynik ciemnych konszachtów polityków PiS z wdową po gen. Kiszczaku. Cóż, wiele PiS i Jarosławowi Kaczyńskiemu można zarzucić, ale plan zawarcia tak diabolicznego sojuszu nie zrodziłby się nawet w najbardziej zdeprawowanym umyśle.
Kiedyś ludzie rozczytywali się w "Protokołach mędrców Syjonu" - spreparowanej przez carską ochranę broszurze, która lansowała tezę, że Żydzi knują globalny spisek, mający na celu przejęcie władzy nad światem. Celem tej fałszywki miało być zrzucenie odpowiedzialności za problemy nękające Imperium Rosyjskie na tajemnicze żydowskie siły. Siła oddziaływania tej publikacji była tak wielka, że do dziś wielu - nie tylko w Rosji - wierzy, że Żydzi rządzą światem.
Ryszard Petru mówi tak, jakby zachłysnął się czymś w rodzaju "Protokołów mędrców z Nowogrodzkiej", w których anonimowi autorzy zdradzają plany zdobycia świata przez Jarosława Kaczyńskiego i jego klikę. Jednym z fundamentów pisowskiego spisku ma być oczernienie Lecha Wałęsy, wymazanie go z historii Solidarności i zastąpienie Lechem Kaczyńskim. Jakby Petru nie mieściło się w głowie, że Wałęsa rzeczywiście mógł być tajnym współpracownikiem SB, co potem nie przeszkodziło mu zapisać pozytywnej karty w latach 80. i stać się ikoną walki z komunizmem. Zresztą to nie tylko przypadłość Petru.
Pouczające są przygody Waldemara Kuczyńskiego, który co prawda nie znosi PiS, ceni sobie III RP i gotowy jest za obie sprawy zginąć, ale poważył się agenturalną przeszłość Wałęsy uznać za prawdziwą i jednoznacznie ją ocenić. Nie dość, że spotkał go za to środowiskowy ostracyzm i fala hejtu w internecie ze strony wyznawców mitu Wałęsy, to jak przyznał, piszą do niego koledzy, którzy namawiają go do autocenzury. Niestety, dowodzi to tego, że trudno dziś zachować umiar i mieć swoje zdanie. Niezależnie od tego, po której stronie barykady się jest, samodzielne myślenie to towarzyski wyrok śmierci. Albo jesteś wyznawcą spiskowych teorii dziejów, albo giń. Trzeciego wyjścia nie ma.
Zobacz: Tomasz Walczak komentuje: TW Bolek a sprawiedliwość społeczna