Lepiej by już było dla PO, gdyby nie robiła z tego sprawy politycznej, bo teraz pytania o to, jak to jest, że zaczynamy wojnę, którą podobno już wygraliśmy, same się nasuwają. Gdzie ten spektakularny sukces? Jak możemy być wzorem dla innych, skoro sami sobie z dopalaczami wyraźnie nie radzimy? Najważniejsze jest jednak to, jak Ewa Kopacz ma zamiar sobie z tym problemem poradzić, bo zaryzykuję tezę, że tej wojny nie da się wygrać.
Dopalaczy nie da się bowiem ot, tak zdelegalizować. Każdą stosowaną w nich substancję trzeba wpisać na listę zakazanych. Aby to zrobić, trzeba najpierw przeprowadzić badania, które dowiodą ich szkodliwości. Zanim państwo się z tym upora, producenci dopalaczy sięgną po inne składniki i nowe produkty przez pewien czas będzie można legalnie kupić. A substancji, które mogą się stać się składnikiem dopalaczy, jest kilkanaście tysięcy! Pole manewru dla ich producentów jest więc ogromne i państwo zawsze będzie skazane na to, żeby być o kilka kroków za nimi. Dodatkowo im więcej substancji zakazujemy, tym bardziej niebezpieczne dla zdrowia i życia amatorów dopalaczy się one stają.
Ewa Kopacz wydaje się tym jednak nie przejmować. Nie wiem nawet, czy zadała sobie pytanie, skąd taka popularność dopalaczy. Bo przecież żeby walczyć z jakimś zjawiskiem, trzeba walczyć z jego przyczynami. Te są dość proste - dopalacze są bowiem legalnym substytutem marihuany. Można je kupić w sklepie i nie trzeba poszukiwać dilera. W dodatku ich posiadanie, w przeciwieństwie do posiadania marihuany, nie jest wyjęte spod prawa. Być może jedynym sposobem, aby wyeliminować dopalacze, jest legalizacja marihuany. Tyle że ani Ewa Kopacz, ani tym bardziej społeczeństwo nie jest gotowe, aby do tego dopuścić. Może pani premier powinna sobie przyswoić zasadę, że nie rozpoczyna się wojen, których nie jest się w stanie wygrać. Straceńcza walka z dopalaczami tylko obnaża niemoc PO i jest wodą na młyn opozycji, która łatwo może wytknąć rządzącej partii partactwo. Ba! Platforma sama się o to prosi.
Zobacz: Były minister zdrowia bohaterem! Uratował nieprzytomnego w samolocie