Rzeź wołyńska podczas II wojny światowej: Dlaczego Ukraińcy mordowali Polaków?

i

Autor: archiwum se.pl Rzeź wołyńska w Lipnikach. 26 marca 1943 fot. Sarnowski

Tomasz Walczak: Wołyń czyli fetysz

2013-07-11 18:29

Zadziwiające, co człowiek może znaleźć na swojej służbowej skrzynce pocztowej. Dotarł do mnie np. okolicznościowy newsletter Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy przypominający, że „w dniu 11 lipca 1943 r., zwanym Krwawą Niedzielą, członkowie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii, wspierani przez otumanionych chłopów ukraińskich, napadli na dziesiątki osad i wsi polskich na Wołyniu, atakując wiernych zgromadzonych w kościołach rzymskokatolickich”.

Czytam dalej. Odnajduję link do wspomnień jednego z polskich uczestników wydarzeń. Lubię relacje naocznych świadków. Później przeczytam. Docieram do kolejnych odnośników i zaczyna robić się równie ciekawie, co niepokojąco.

Galeria z psychopatycznego sadysty

„Poniżej znajduje się link do galerii grafik przedstawiających bardzo drastyczne obrazy tortur dokonywanych przez OUN-UPA. Osobom wrażliwym i dzieciom zdecydowanie odradzamy ich oglądanie”. Ani ze mnie wrażliwiec, ani dziecko, więc zaintrygowany klikam. Otwiera się strona, a tam rzeczone grafiki.

>>> Rzeź wołyńska podczas II wojny światowej: Dlaczego Ukraińcy mordowali Polaków?

Koneser sztuki ze mnie marny, ale nawet taki ignorant jak ja dostrzega rękę marnego artysty. Nie o walory estetyczne jednak chodzi, ale moralne. A tam sceny rzezi. Ktoś rozcina brzuch ciężarnej kobiety, ktoś za język przybija dziecko do stołu, kogoś przywiązanego do drzewa obdzierają żywcem ze skóry. Galeria jak z kolekcji psychopatycznego sadysty, czerpiącego przyjemność z napawania się okrucieństwem.

Na dole maila KSD poleca: „Lista 135 sposobów mordowania przez UPA Polaków”. Jak rozumiem uzupełnienie grafik. Punktem 1: Wbijanie dużego i grubego gwoździa do czaszki głowy. Punkt 17: Podrzynanie gardła i wyciąganie przez otwór języka na zewnątrz. Punkt 47: Rozcinanie brzucha i wlewanie do wnętrza wrzątku - kipiącej wody. Punkt 135: Przybijanie małych dzieci dookoła grubego rosnącego drzewa przydrożnego, tworząc w ten sposób tzw. "wianuszki". Listę uzupełnia komentarz takiej oto treści: „Ludobójstwo popełnione przez ukraińskich terrorystów może być przedmiotem badań nie tylko historyków, prawników, socjologów, ekonomistów, ale także i psychiatrów”.

Autorzy katalogów napawają się okrucieństwem?

Mam wrażenie, że psychiatrzy materiał do analizy znajdą również w recepcji rzezi wołyńskiej przez niektóre środowiska prawicowe. Chętnie podzielę się z nimi newsletterem KSD i usłyszę ich opinię na ten temat. Jak dla mnie przytoczone linki wyglądają trochę jak psychoanalityczna sublimacja – zaspokajanie najniższych instynktów, żądzy krwi i gwałtu i napawanie się okrucieństwem, którym teoretycznie autorzy wspomnianych katalogów się brzydzą. To swoista fetyszyzacja zbrodni, niezdrowa fascynacja bestialstwem, przypominająca mi tę, którą odczuwali czytelnicy „nieodżałowanego” czasopisma firmowanego przez żonę Jerzego Urbana „Zły”, który nie szczędził zdjęć poćwiartowanych zwłok czy zmasakrowanych w wypadkach ciał.

Wołyń był okrutną zbrodnią. Zaplanowanym i systematycznie przeprowadzonym ludobójstwem. Nie mam co do tego wątpliwości. Jednak w rzezi wołyńskiej nie interesuje mnie katalogowanie patologii. Interesuje mnie to, co pchnęło ukraińskich nacjonalistów do tego czynu. W jakich warunkach historycznych przyszło im diałać. Jakie procesy zadecydowały o przeprowadzeniu tej makabrycznej akcji. Czemu uznali, że to najlepszy sposób na utworzenie własnego państwa. Tylko w ten sposób można zrozumieć to, co działo się na Wołyniu. Tylko rozumiejąc tę zbrodnię można prowadzić dialog z Ukrainą na ten temat i oczyścić nasze relacje z historycznych krzywd.