Ale w mądrość etapu trudno wierzyć wobec kompromitującej porażki Szałamachy z flagowym projektem podatku handlowego, który miał przynieść budżetowi miliardy złotych, a został zablokowany przez Komisję Europejską. Do tego Szałamacha wyraźnie nie pasował do "dobrej zmiany". Jako niereformowalny liberał od początku ścierał się z obozem "reformatorskim" widzącym w silnym państwie i ogromnych wydatkach budżetowych stymulator rozwoju gospodarczego. Nie jest żadną tajemnicą, że często dochodziło na tym polu do starć między Szałamachą a wicepremierem Mateuszem Morawieckim. Dymisja tego pierwszego to sygnał bezgranicznego zaufania Jarosława Kaczyńskiego do Morawieckiego i wzmocnienia jego pozycji w kręgu PiS. Teraz to wokół niego - silnego człowieka z namaszczenia prezesa - budować będzie się kolejna pisowska koteria. Spodziewane przekazanie wielu spółek Skarbu Państwa pod nadzór Morawieckiego może oznaczać, że to w jego gabinecie będzie działać największe biuro pośrednictwa pracy w PiS. I to z błogosławieństwem samego Kaczyńskiego. Cokolwiek by mówić, nawet ukochane dziecko Antoniego Macierewicza, Bartłomiej Misiewicz, nie dostał tyle, ile wicepremierowi dał prezes.
Jeśli więc coś pani premier zrekonstruowała, to układ sił wewnątrz obozu rządzącego. O żadnym usprawnieniu działań rządu nie może być mowy, zwłaszcza że na swoich stanowiskach pozostają odpowiedzialna za chaos w oświacie pani Zalewska czy odpowiedzialny za kolejne kompromitacje wizerunkowe PiS Antoni Macierewicz. Nadal trwają panowie Krzysztof Jurgiel i Jan Szyszko, no i oczywiście nieodżałowany Witold Waszczykowski. Zbliżająca się rocznica zwycięstwa wyborczego była idealną okazją do przeglądu kadr i w miarę bezpiecznego z wizerunkowego punktu widzenia pozbycia się słabych, obciążających rządzącą partię ogniw. Ze szkodą dla siebie obóz "dobrej zmiany" z tej okazji nie skorzystał.
Zobacz także: Kijowski podważa dane policji i podaje KURIOZALNY powód niższej frekwencji!