Tomasz Walczak: Reglamentowana samodzielność

2013-10-25 4:00

Widmo Piotrusia Pana krąży nad Polską. Wśród naszego społeczeństwa szerzy się niedojrzałość i niesamodzielność. Jak dowodzą socjologowie, coraz więcej młodych wybiera wygodne życie pod jednym dachem z rodzicami i ani myśli iść na swoje. Powodów późnego wejścia w dorosłość należałoby szukać w przedłużającej się edukacji, będącej alibi dla usamodzielnienia się, w rynku pracy, na którym młodzi ledwo wiążą koniec z końcem, i last but not least - w nadopiekuńczości rodziców, którzy trzymają dzieci pod kloszem i chronią je przed rozczarowaniami dojrzałości.

Sprawa jest na tyle poważna, że rządzący zmuszeni zostali zająć wreszcie stanowisko. Niedojrzałość i niesamodzielność tak martwi naszych decydentów, że postanowili społeczeństwo jedynym znanym sobie sposobem objąć czułą rodzicielską opieką. Tak jak biologiczni rodzice swoje dorosłe dzieci prowadzą przez życie za rękę, uznając, że nie są gotowe wziąć za siebie odpowiedzialności, tak nasi polityczni opiekunowie traktują nas jako niedojrzałą masę, której brak roztropności, by samodzielnie decydować o swoim losie. Zamiast pozwolić wziąć sprawy w swoje ręce, politycy terroryzują nas swoją nadopiekuńczością.

Zobacz też: Jak młodzi uczą patriotyzmu: ŻOŁNIERZE WYKLĘCI O WOLNĄ I NIEZAWISŁĄ

Może jeszcze Polakom brakuje do pełnej dojrzałości jako społeczeństwu, ale ostatnio coraz częściej manifestują swoją obywatelskość i własne zdanie w wielu sprawach, co świadczy o tym, że rozumieją z tego świata więcej, niż się naszym politykom wydaje. Kolejne inicjatywy referendalne pokazują, że nie chcą, żeby jakieś polityczne zgredy decydowały za nich. Czy to w kwestii wieku emerytalnego, czy to przymusu posyłania sześciolatków do szkół.

Sprawdź: Polkowski po wypowiedzi Najsztuba: Kontynuacja stalinizmu

Oczywiście władza, jak rodzice, wie lepiej i uważa, że społeczeństwo zachowuje się jak bachor, który igra z ogniem, bawiąc się zapalniczką. "Nie baw się nią, bo będziesz w nocy sikał" - przestrzegają nas rządzący i odrzucają pomysły, by się każdy z nas wypowiedział w sprawach, które go dotyczą. Zapominają jednak, że to nie lata 90., kiedy świadomość społeczna rodziła się w bólach.

Dziś Anno Domini 2013 jako społeczeństwo jesteśmy już znacznie dojrzalsi i świadomie potrafimy o sobie decydować. Jesteśmy gotowi, by się od rodziców uniezależnić. Ignorowanie głosu obywateli jest jak ignorowanie dojrzałych dzieci. Kończy się ostatecznie konfliktem pokoleń, na którym rodzice zawsze wychodzą najgorzej.