Efekt tego taki, że nadal żyjemy sukcesami orłów Górskiego i drużyny Piechniczka, od których mijają już odpowiednio cztery i trzy dekady, a nie jak inne kraje, które na mundialu zjawiają się w miarę regularnie, cieszymy się obecnymi sukcesami i żyjemy nadziejami na więcej.
Tak jak z piłką kopaną, nie wyszło nam z klasą polityczną - nieustannie przeżywającą te same spory od 25 lat, które dla niepoznaki przybierają różne formy. Z grubsza rzecz biorąc, prawica ciągle żyje zdradą Okrągłego Stołu, a strona, powiedzmy liberalna, rozliczaniem IV RP. Jedni atakują, drudzy się bronią. I tak w kółko. Teraz serca i umysły znów rozpalają Mariusz Kamiński i jego CBA, choć od jego odejścia ze służby mija już 5 lat, a od upadku projektu IV RP, której miał być głównym szwarccharakterem - lat 7.
Oczywiście obu stronom barykady awantura wokół tej kwestii jest bardzo na rękę. Jedni mają w ręku dowody, jakim strasznym czasem były rządy PiS i lepiej żeby ten czas nie wrócił. Dla drugich to potwierdzenie, że układ, który oplótł swoimi mackami III RP, trzyma się mocno i za wszelką cenę próbuje bronić swoich kolesi. Żeby jeszcze z tego wszystkiego opinia publiczna dowiedziała się czegoś nowego, co pomogłoby jej przemyśleć swój stosunek do przedmiotu sporu. Ale nie, tu z szafy wypadają ciągle te same trupy. Wiadomo jednak, że Polacy lubią piosenki, które już słyszeli, więc w tych dniach przygrywają nam zdarte płyty piłkarskich sukcesów z lat 70. i 80. oraz sporów ostatniego 25-lecia. A więc przeżyjmy to jeszcze raz, i jeszcze raz, i jeszcze raz...
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail