Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny

Tomasz Walczak: O czym zapomniał wicepremier?

2016-01-26 3:00

Wicepremier Mateusz Morawiecki przedstawił wczoraj rządowe pomysły na rozwój gospodarki. Strategia ma się składać z pięciu filarów: reindustrializacja, uproszczenia dla biznesu, inwestycje w innowacje, zwiększenie dostępności kapitału i wspieranie eksportu. Poza tym pierwszym postulatem każda kolejna ekipa rządowa hasła miała podobne.

I niby wszystko się kręci, ale model rozwoju, który przyjęliśmy, jest już nieco na wyczerpaniu i czas najwyższy poszukać nowych pomysłów. Niby dostrzega to sam wicepremier, ale w tej litanii nie wymienia jednego istotnego elementu, który rozwojowi gospodarki by się przysłużył.

Czego mianowicie brakuje? Zrozumienia, że dla rozwoju gospodarczego istotnym bodźcem może być kwestia socjalna, czyli inwestycje w obywatela i stanięcie po jego stronie w grze gospodarczej. Niby rząd chce coś w tej kwestii poprawić. A to planuje wprowadzenie 500 zł na dziecko, a to zamierza wprowadzić godzinową płacę minimalną. Dobrze, bo to narzędzia, które pozwolą zwiększyć siłę nabywczą obywateli, a co za tym idzie - napędzić popyt wewnętrzny. Mówiąc prościej - im więcej Polacy będą mieli, tym więcej będą kupować i tym lepiej dla gospodarki. Tyle tylko, że są to działania niewystarczające. Owszem, to próba budowy państwa dobrobytu, ale państwa dobrobytu w wersji minimalnej, a więc takiej, która nie będzie miała istotnego wpływu na rozwój gospodarczy.

I może dlatego Mateusz Morawiecki czynnika społecznego nie bierze pod uwagę w swoich planach, bo wielowymiarowego i całościowo myślącego o obywatelu państwa PiS wcale nie ma zamiaru budować. Żeby tak się stało, trzeba by pomyśleć o zwiększeniu podatków, które miałyby funkcjonowanie państwa dobrobytu finansować. PiS chyba jednak nie potrafi wyjść z myślenia, że podatki muszą być jak najniższe. Sami przecież ciągle przekonują, że wszystkim dadzą, a nikomu nie zabiorą. Tak się po prostu nie da.

Historia kapitalizmu pokazuje, że im bardziej państwo dba o obywatela, tym gospodarka silniejsza i bardziej innowacyjna, a co za tym idzie - podnosi się ogólny dobrobyt. Szkoda, że w rządzie tej lekcji nie odrobiono. A przynajmniej nikt o tym nie słyszał.

Zobacz: Tomasz Walczak: Czasami PiS warto bronić