Tomasz Walczak: Nowe średniowiecze Platformy

2015-06-29 4:00

Tomasz Walczak: Jak w wiekach średnich raz na jakiś czas trzeba było dla utrzymania pozoru przejechać się po włościach, żeby pokazać, że władza jest z narodem. Premier wsiadła więc w pociąg i pojechała zobaczyć, co słychać u przeciętnych Polaków, poklepać ich po ramieniu i zrobić sobie z nimi pamiątkową fotkę. Jednak tyle samo w tym troski o ludzi, ile za pierwszych Piastów.

Im gorzej z notowaniami PO i im bliżej wyborów, tym bardziej jej walka o wyborcę przypomina średniowieczne praktyki polityczne. I tak na przykład rząd chce kupić sobie poparcie jednej z najbardziej pokrzywdzonych grup społecznych w Polsce, czyli emerytów, jednorazową wypłatą dla najbiedniejszych z nich. I żeby przypadkiem nie zapomnieli, kto jest ich dobrodziejem, chce to zrobić tuż przed wyborami parlamentarnymi.

Od razu mi się przypomniało, jak to w średniowieczu dobry władca raz na jakiś czas ruszał w lud i biednym rzucał garść dukatów, żeby pokazać swoje, Pomazańca Bożego, miłosierdzie. Oczywiście nikt się wtedy systemowo o ubogich nie martwił, więc taka jednorazowa jałmużna robiła za całą politykę socjalną. Ponieważ rządząca koalicja nie bardzo ma pomysł, jak na trwałe zwiększyć emerytury, by starość nie oznaczała w Polsce nierównej walki o przetrwanie, chwyta się może starych, ale wypróbowanych już przez koronowane głowy metod.

Podobnie jest z objazdem Polski przez premier Ewę Kopacz. Jak w wiekach średnich raz na jakiś czas trzeba było dla utrzymania pozoru przejechać się po włościach, żeby pokazać, że władza jest z narodem. Premier wsiadła więc w pociąg i pojechała zobaczyć, co słychać u przeciętnych Polaków, poklepać ich po ramieniu i zrobić sobie z nimi pamiątkową fotkę. Jednak tyle samo w tym troski o ludzi, ile za pierwszych Piastów. Tym bardziej że to troska wymuszona przez okoliczności, a nie wynikająca z potrzeby zrozumienia problemów zwykłych ludzi. W terenie czai się antyplatformerski bunt i Ewa Kopacz jedzie uspokoić nastroje, a nie osobiście przekonać się, co jest do zrobienia.

Jeśli już rządząca partia szuka jakiejś tradycji politycznej, która miałaby ją utrzymać przy władzy, to proponuję nie robić wycieczek do głębokiego średniowiecza, ale do powojennej Europy Zachodniej. Tam z powodzeniem budowano nowoczesne państwo dobrobytu, które nie zostawiało obywateli własnemu losowi. Państwo, które szukało systemowych i niewykluczających obywateli rozwiązań. Państwo, które jedyne w historii dawało możliwie największe szczęście możliwie największej grupie ludzi. To gwarantuje, że ubodzy i sfrustrowani Polacy nie przyjdą w końcu przed KPRM z widłami i sami nie policzą się z rządzącymi za los, który ci im zafundowali. Bo w średniowieczu nie tylko można było tanio kupić poparcie ludu, ale równie szybko można było skończyć jako ofiara ludowego buntu.

Zobacz: Dr Rafał Chwedoruk: Kukiz ośmieszy antysystemowość