Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny

Tomasz Walczak: Nie słuchajcie króliczka "Playboya"

2016-03-11 3:00

Są sprawy i sprawy. Trybunał Konstytucyjny Trybunałem Konstytucyjnym. Komisja Wenecka Komisją Wenecką, ale dzieją się w Polsce rzeczy o wiele straszniejsze niż narastający konflikt PiS z opozycją. O ile (przynajmniej na razie) nie zagraża on zdrowiu i życiu Polaków, to już rosnący w siłę ruch antyszczepionkowy owszem. Jak wynika bowiem z danych Państwowego Zakładu Higieny, w zeszłym roku pobiliśmy kolejny rekord odmów szczepień. O ile jeszcze w 2002 roku było ich 2,2 tys., to w 2015 było ich już 16,7 tys.

Czemu coraz więcej Polaków obraża się na postęp cywilizacyjny, jakim są szczepienia przeciwko chorobom zakaźnym i to mimo że grożą za to kary? Cóż, ma to sporo wspólnego z pewnym lekarzem oszustem i paroma niezbyt lotnymi celebrytami. W 1998 roku na łamach prestiżowego pisma medycznego "Lancet" opublikowano tekst lekarza, który dowodził, że wspólna szczepionka przeciw odrze, śwince i różyczce powoduje autyzm u dzieci. Nie dość, że od tamtej pory wielokrotnie udowadniano bzdurność tych twierdzeń, to szanownego konowała sądownie pozbawiono prawa wykonywania zawodu. Mit jednak poszedł w świat i podłapało go kilku przedstawicieli świata show-biznesu.

Aktor Jim Carrey i były króliczek "Playboya" Jenny McCarthy jako niezawodne autorytety w dziedzinie medycyny stanęły na czele antyszczepionkowej krucjaty. Niestety z powodzeniem. Powołując się na skompromitowane już badania, źle pojęte wolności osobiste i walkę z korporacjami farmaceutycznymi, wmówili wielu ludziom, że odmowa szczepień jest cnotą troskliwego rodzica. Chociaż w Polsce histeria nie osiągnęła jeszcze takich rozmiarów jak w Stanach, to z przywołanych wyżej danych PZH wynika, że szaleństwu nie ma końca.

Problem polega nie tylko na tym, że rodzice skłóceni z wiedzą naukową szkodzą swoim dzieciom, narażając je nie tylko na utratę zdrowia, ale i życia. W końcu choćby taka odra to śmiertelnie niebezpieczna choroba. Cały dramat polega na tym, że w imię jakiejś pseudowolności szkodzą całemu społeczeństwu. To, że znacząca jego część jest zaszczepiona, sprawia, że choroby zakaźne są pod kontrolą. A niektóre, jak czarną ospę, w ogóle udało się wyeliminować. Im więcej ludzi będzie niezaszczepionych, tym większa szansa, że epidemie będą wracać, zagrażając także osobom, które ze względów medycznych zaszczepione po prostu być nie mogą.

Kiedy ostatnio w USA szalała epidemia odry – choroby objawiającej się silną wysypką – w jednej z gazet pojawił się taki oto rysunek satyryczny. Lekarz badających chore dziecko zwrócił się do jego rodziców: „Wiedzą państwo, jakby połączyć te kropki, to tu jest napisane, że <<moi rodzice to idioci>>”. To chyba najlepsze podsumowanie ruchu antyszczepionkowego.

Zobacz: Tomasz Walczak: Nadgorliwość gorsza niż faszyzm