Tomasz Walczak: Ludzie honoru

2013-11-29 3:00

Dużo niewinnych ludzi ostatnio żegna się z rządem w atmosferze skandalu. Zaczęło się od Sławomira Nowaka, który w ramach wysokich standardów moralnych podał się do dymisji za kręcenie wokół swojego oświadczenia majątkowego, które zakończyło się zarzutami prokuratorskimi. Premier co prawda wierzy w jego czystość, ale dymisję przyjął. Teraz ofiarą owych standardów stał się wiceszef MON gen. Skrzypczak, który nie chciał obciążać premiera swoją osobą.

A ciążył premierowi bardzo. Niedawno SKW cofnęła panu generałowi certyfikat bezpieczeństwa za jego niejasne powiązania z przemysłem zbrojeniowym. Jako człowiek odpowiedzialny za wydawanie miliardów złotych na rekonstrukcję polskiej armii miał faworyzować jednego z izraelskich gigantów, współpracującego z prywatną firmą, której generał doradzał po odejściu z wojska.

Patrz: Tomasz Walczak: Nie dla Polaków szwajcarskie ekstrawagancje

Zarzuty to bardzo poważne, ale premier Skrzypczaka bronił i podkreślał swoje dla niego zaufanie. Generał z ufnością z MON odszedł, choć nadal czuje, że niczego złego nie zrobił.

W swoich melodramatycznych gestach panowie Nowak i Skrzypczak przypominają trochę japońskich samurajów, którzy by dowieść swojej niewinności i podłości oskarżeń wobec nich, dokonywali heroicznego gestu samobójczego - seppuku.

Bo jeśli ktoś jest gotów odebrać sobie życie w imię dobrego imienia, to czy może być winny? Polityczne samobójstwa obu panów mają się w tę piękną tradycję Kraju Kwitnącej Wiśni wpisywać.

Pamiętajmy jednak, że seppuku popełniano też na wyraźny rozkaz cesarza i mam jakieś niejasne wrażenie, że i tym razem nie było tu własnej woli żegnania się z politycznym życiem, a raczej presja pana. Jeśli bowiem Nowak i Skrzypczak byliby wyznawcami samurajskiego etosu, pożegnaliby się z nami zaraz po tym, gdy oskarżenia się pojawiły.

Woleli jednak uparcie trwać na stanowiskach i udawać, że nic się nie dzieje. Pomagał im w tym premier, który kiedy zorientował się, że takie stawianie sprawy mu szkodzi, będzie teraz krygował się i powtarzał za Józefem Beckiem, że w życiu każdego członka jego rządu jest tylko jedna rzecz, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor. Jak wiele go wśród ministrów, proszę ocenić samemu.