Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny

Tomasz Walczak komentuje: Moralni dyktatorzy z PiS

2016-04-04 4:00

Dawno już nie było w Polsce wojen kulturowych. A ponieważ polska polityka nie znosi próżni, to mamy jedną z nich. Znów o aborcję. Nie jest to może najważniejszy problem, z jakim w Polsce się borykamy, ale wpływa on za to na jakość życia wielu ludzi. Szczególnie tych, którym PiS do spółki z Episkopatem i środowiskami pro-life chce zaserwować całkowity zakaz aborcji.

Obowiązujące przepisy i tak już mocno ograniczają aborcję i zezwalają na nią jedynie w skrajnych przypadkach: zagrożenia życia matki, nieuleczalnych wad płodu i ciąży z gwałtu. Jeśli PiS przegłosuje całkowity zakaz przerywania ciąży i w tych traumatycznych dla kobiet sytuacjach, skaże je albo na rodzenie, albo aborcyjną emigrację do krajów, gdzie przerywanie ciąży jest legalne. Kto daje rządzącej partii moralne prawo do takiego znęcania się nad kobietami i robienia za ich sumienia?

Aborcja to oczywiście skomplikowana kwestia etyczna i w żadnym razie nie jest sytuacją zero-jedynkową. Ponieważ nikt nie jest w stanie z całą pewnością określić, kiedy tak naprawdę zaczyna się życie, to uznanie, czy płód jest już człowiekiem, czy nie, jest wyłącznie kwestią wiary. Wydaje się więc, że uczciwym byłoby pozwolenie, by każdy we własnym sumieniu decydował, czy - jak chcą Kościół i prawica - dokonuje morderstwa, czy usuwa jedynie komórki. Podjęcie decyzji o aborcji nigdy nie jest sprawą łatwą, ale to osoba, która jej dokonuje, będzie z tym żyć, a nie jakiś purpurat czy polityk. Do tego prawo do aborcji nie jest przymusem, a jedynie możliwością. Kto będzie chciał z niej skorzystać, zrobi to. Kto będzie uważał, że nie godzi się to z jego sumieniem, po prostu jej nie dokona. Zresztą Kościół, na który powołują się ciągle posłowie PiS, w swojej doktrynie dopuszcza wolną wolę człowieka. Czy uchwalając całkowity zakaz aborcji, politycy nie sprzeniewierzają się religii, której zasad chcą bronić?

Zobacz także: Łukasz Warzecha: Zaplanowana spontaniczność

To oczywiście ich sprawa. Tak jak to, że niektórzy politycy PiS (czemu dają świadectwo na stronie 2) zmusiliby swoje żony do rodzenia dzieci, gdyby ciąża była efektem gwałtu. Wypada pogratulować dobrego samopoczucia i współczuć ich małżonkom. Nie każdy jednak podziela ten ekstremizm moralny. Dla kobiet, czego zapewne politycy PiS nawet sobie nie potrafią wyobrazić, już sam gwałt jest przeżyciem traumatycznym. Wychowywanie dziecka swojego gwałciciela, jeszcze większym. A do tego, wedle proponowanych przepisów, można by za usunięcie takiej ciąży trafić przed sąd. Nie każdy ma też w sobie tyle siły, by pozwolić urodzić się dziecku, o którym wiadomo, że tuż po opuszczeniu łona matki umrze na jej oczach. Nie każdy ma tyle siły, by wychowywać ciężko chore dziecko. Wszyscy, którzy się na to decydują, są bohaterami, ale nie każdy dorósł do tego, by być bohaterem. Zmuszanie kobiet do takiego heroizmu jest czymś zwyczajnie nieludzkim.

I żeby była jasność, nie pisze tego wszystkiego człowiek, który ciepło patrzy na aborcję. Pisze to człowiek, który nie ma w sobie tyle bezczelności, by swoje poglądy siłą narzucać innym. Posłankom i posłom PiS najwyraźniej tej bezczelności nie brakuje.

Nasi Partnerzy polecają