Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny

Tomasz Walczak: Dziennikarz niepokorny to dziennikarz partyjny?

2014-12-05 20:28

Jak powszechnie wiadomo w Polsce dziennikarze dzielą się na reżimowych i niepokornych. Nawet dziecko wie, że reżimowi to ci, którzy stoją po stronie PO, a ci niepokorni... No właśnie, czy stoją po czyjejś stronie?

Kilka lat temu, gdzieś w okolicach katastrofy smoleńskiej, prawicowi dziennikarze ochrzcili się mianem tych niepokornych, względnie niezależnych. Odkąd pojawiły się te określenia cały czas zachodzę w głowę, jak ta niepokorność i niezależność się objawia i co właściwie te słowa dla tych partyzantów wolnego słowa (też prawicowa nomenklatura) oznacza. Widzę bowiem tych niepokornych, jak zapisują się na partyjny wiec Prawa i Sprawiedliwości, który ma przejść ulicami Warszawy 13 grudnia w obronie demokracji i wolnych mediów i pojąć nie mogę, jakiej demokracji i jakiej wolności mediów chcą ci dziennikarze bronić.

Może znowu nie rozumiem znaczenia – wydawałoby się – prostych słów, bo jestem przekonany, że w demokracji i wolnych mediach chodzi o to, by politykom krytycznie patrzeć na ręce, a nie się z nimi tak jawnie spoufalać i bez żenady angażować się w ich inicjatywy. A tu widzę, że się z politykami otwarcie flirtuje, chodzi z nimi pod rękę, wspólnie przeprowadza polityczne akcje i jeszcze uważa się tak powinny wyglądać niezależne media.

Jasne, że ten niezłomny odłam polskiego dziennikarstwa hołduje wartościom konserwatywnym i tradycja dla nich to rzecz święta, ale przecież nie każdą tradycję warto kultywować. Zwłaszcza, jeśli jest szkodliwa. Trzeba by więc w końcu na śmietnik historii wyrzucić choćby tę, że jak media są polskie, to od razu muszą być partyjne. Było to być może dobre w czasach II RP i PRL, ale ani jednej z tych form naszej państwowości nie da się nazwać nowoczesną demokracją, w której niezależność dziennikarzy od polityków powinna być naczelną zasadą.

Prawe i sprawiedliwe media wydają się jednak tego nie rozumieć. Wydają się być przekonane o sensowności sloganu o partii jako przewodniej sile narodu. Oczywiście, dziennikarze nie gęsi i swoje poglądy mają. Co innego jednak stawać po stronie swoich przekonań, a co innego jako dziennikarz iść ramię w ramię z politykami – nawet jeśli są najlepszym możliwymi wyrazicielami tych poglądów. Szkoda, że tej subtelnej różnicy nie dostrzegają – albo nie chcą dostrzec – inteligentni przecież ludzie, którzy wykorzystają zawód zaufania publicznego jakim jest dziennikarz, by 13 grudnia być tubą propagandową jednej z partii. Jeśli z tym utożsamia się niepokorność mediów, to moje gratulacje. Już widzę rządy PiS, kiedy ci sami niepokorni staną się jeszcze bardziej reżimowi niż ci, którym to dzisiaj zarzucają.