Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny

Tomasz Walczak: Dogonić Europę

2016-08-24 4:00

20 lat mija, odkąd polski klub ostatni raz grał w piłkarskiej Lidze Mistrzów. Kiedy to piszę, nadal nie wiem, czy Legii Warszawa udało się wreszcie dostać do tego elitarnego grona. Podejrzewam, że legioniści jednak nie zawiedli - niemal pewnego awansu nie zawalili i znów można się będzie ekscytować wielką piłką na ligowych stadionach. Ale te 20 lat. Przecież to cała epoka!

Kiedy Widzew próbował podbić europejskie boiska, po ulicach polskich miast nadal jeździły stare wysłużone ikarusy. Na drogach królowały polonezy caro, które sunęły w gigantycznych koleinach, od czasu do czasu dla urozmaicenia przedzielonych gigantycznymi dziurami. Na miejscu dzisiejszego Stadionu Narodowego złote czasy przeżywało największe targowisko na naszym kontynencie, znane jako Jarmark Europa. No i wszyscy tęsknym okiem patrzyliśmy na Zachód, czekając, kiedy u nas będzie tak dobrze jak tam. Kiedy, tak jak ci krezusi zza Odry, będziemy mogli korzystać z nowoczesnych autobusów, zachodnich samochodów, jeździć po równych jak stół drogach, robić zakupy w klimatyzowanych galeriach handlowych i oglądać mecze na pięknych stadionach.

Pod tym względem dystans do Europy nadrobiliśmy, ale goniąc za nią, zapomnieliśmy, że Europa to nie tylko świetna infrastruktura i orgia konsumpcji. Nie dostrzegaliśmy, że za tym wszystkim stoją tak nieoczywiste rzeczy, jak państwo wspierające obywatela, świetne usługi publiczne (edukacja, służba zdrowia) czy stabilny rynek pracy respektujący prawa pracowników. A wszystko to dzięki aktywnemu państwu i podatkom, sprawiedliwie ściąganym w zależności od zarobków. U nas te niezwykle istotne rzeczy z premedytacją pominięto, wierząc, że i bez tego zbudujemy najlepszy z możliwych światów. Wielu, patrząc na wskaźniki PKB i zasobność swoich portfeli, do dziś jest przekonanych, że lepiej się nie dało tej Polski urządzić. Tyle że wielu Polaków myśli zupełnie coś innego. Tęsknią za państwem, które nie ma ich w nosie, ale wspiera na różnych etapach życia. Trochę zrozumiał to PiS, który wyczuwając te nastroje, zaproponował kilka prospołecznych rozwiązań i wygrał nimi wybory.

Program 500 plus o ten jeden malutki krok przybliżający nas do Europy. Chciałoby się powiedzieć "wreszcie", gdyby nie fakt, że PiS nadal nie rozumie jednego - że aby prowadzić aktywną politykę społeczną, trzeba mieć na to fundusze. Takiej polityki nie prowadzi się na kredyt, ale finansuje się ją z podatków, czego wydają się na Nowogrodzkiej nie rozumieć. Jeśli więc dziwią się, dlaczego budżet na przyszły rok się mocno nie spina, to podpowiadam: podatki, głupcze! Tylko wprowadzając progresywne stawki, można utrzymać kosztowną politykę społeczną, nie narażając państwa na finansową zapaść. Mam nadzieję, że zrozumienie tego politykom PiS zajmie mniej czasu niż polskim drużynom awans do Ligi Mistrzów.

Zobacz: Dr Maciej Milczanowski: Nie cofną się przed niczym