Tomasz Siemoniak, minister obrony narodowej

i

Autor: Kacper Pempel Tomasz Siemoniak

Tomasz SIemoniak (PO) o okrzykach na prezydenta: PiS zasiał wiatr, więc zebrał burzę

2020-02-12 7:22

Czy okrzyki i buczenie wobec prezydenta RP będą teraz głównym motywem kampanii Małgorzaty Kidawy-Błońskiej? Wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej, były szef MON Tomasz Siemoniak: Można zacytować starą maksymę, "Kto mieczem wojuje, od miecza ginie".

„Super Express”: – Obchody stulecia zaślubin Polski z morzem w Pucku. Jedna z najważniejszych rocznic związanych ze stuleciem odzyskania niepodległości przez Polskę. Przemawia prezydent Rzeczypospolitej Andrzej Duda. Podczas wystąpienia buczenie, wyzwiska, gwizdy. Po wszystkim kandydatka Platformy Obywatelskiej na prezydenta RP Małgorzata Kidawa-Błońska spotyka się z demonstrującymi. Tak ma teraz wyglądać kampania waszej przedstawicielki?
Tomasz Siemoniak: – Przede wszystkim można zacytować starą maksymę, że kto mieczem wojuje, od miecza ginie. Pamiętamy przecież kampanię 2015 r. i ataki na urzędującego prezydenta Bronisława Komorowskiego. Pamiętamy te krzyki, gwizdy, wyzwiska. Pamiętamy też Powązki, gdzie Piotr Gliński usprawiedliwiał chamskie zachowania. Gdy gwizdano na Bronisława Komorowskiego, prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz, Donalda Tuska, śp. Władysława Bartoszewskiego.
– I wy chcecie teraz robić to samo?
– Nie, ale działanie naszych konkurentów, mediów prorządowych cechuje ogromna obłuda. Atakuje się dziś Małgorzatę Kidawę-Błońską, która naprawdę nigdy nie dała podstaw ku temu, by oskarżyć ją o jakieś niekulturalne zachowania.
– Ale to nie prorządowi publicyści, nie politycy PiS, ale wasi zwolennicy krzyczeli na prezydenta. Wśród haseł były też bardzo wulgarne...
– Za każdym razem możemy przypomnieć tamte okrzyki sprzed lat. Podczas obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego. Czy w Sejmie, gdy Jarosław Kaczyński wykrzyczał pod adresem posłów – także moim, bo byłem wtedy na sali – haniebne słowa o zdradzieckich mordach. Nie ma dla tych słów żadnego uzasadnienia.
– Tłumaczono, że był oburzony wykorzystaniem brata w debacie. Że stąd była emocjonalna reakcja z trybuny sejmowej.
– Ale o jakim wykorzystaniu brata tu mówimy? Przewodniczący Borys Budka kulturalnie, z szacunkiem powołał się na śp. Lecha Kaczyńskiego. A Jarosław Kaczyński wybuchł. Tego wybuchu nic nie tłumaczy!
– Nie ma pan wrażenia, że mamy tu przykład moralności Kalego i obłudy z obu stron? Jak na Powązkach gwizdano na waszych liderów, oburzaliście się. Jak gwiżdże się na konkurentów, was już to nie oburza?
– Nie można tu mówić o kaliźmie czy szukać jakiegoś symetryzmu. Przypomnę, że gdy na Powązkach w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego tłum gwizdał na urzędującego prezydenta czy niekwestionowany autorytet, Władysława Bartoszewskiego, wówczas obecny minister kultury i wicepremier Piotr Gliński mówił do polityków PO, żeby „zmienili sobie naród”. Żaden polityk PO nie krzyczał do przeciwników o zdradzieckich mordach. A tutaj zrobił to nie zwykły polityk, ale sam prezes partii, Jarosław Kaczyński. Przykłady można mnożyć. A dziś przedstawiciele rządu wpadają w histerię, bo krzyczano na prezydenta Dudę. Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę. PiS właśnie zaczyna ją zbierać.
– W Pucku wyzywano urzędującego prezydenta RP. W dodatku nie na wiecu wyborczym, ale podczas wykonywania przez niego obowiązków głowy państwa. To chyba nie powinno się zdarzyć?
– Nie twierdzę, że nie ma znaczenia, że nie należy tego krytykować. Jednak konieczne są odpowiednie proporcje. To nie Małgorzata Kidawa-Błońska wznosiła okrzyki, a jej zwolennicy. W przypadku PiS o zdradzieckich mordach krzyczał sam prezes partii! Natomiast reakcja na okrzyki w Pucku jest niewspółmierna do zdarzenia. Widzę tu histerię i obłudę ze strony prorządowych mediów.
– Okrzyki w Pucku, ostre wypowiedzi, do tego spot Szymona Hołowni, którym oburzonych poczuło się wiele rodzin katastrofy smoleńskiej. Czeka nas ostrzejsza kampania prezydencka niż poprzednie?
– Kampania będzie bardzo ostra. Z prostej przyczyny – w sztabie PiS zapanowało przerażenie. Partia rządząca będzie tracić na wielu tematach – praworządność, „afera banasiowa”, drożyzna, szereg innych afer. To wszystko sprawia, że partia rządząca łapie zadyszkę. I spadek poparcia może się też przełożyć na pogorszenie notowań prezydenta. Reelekcja Andrzeja Dudy nie jest wcale pewna. I w PiS zdają sobie z tego sprawę. I jest coraz większa nerwowość.

Nasi Partnerzy polecają