"Super Express": - Zapowiadana na przyszły tydzień przez premier Szydło rekonstrukcja rządu jest rzeczywiście w tym momencie niezbędna?
Tomasz Sakiewicz: - Od początku było wiadomo, że po roku przyjdzie czas na rekonstrukcję lub zmianę rządu. Przyszedł na to czas i zobaczymy, czy będzie to zmiana pojedynczych ministrów, czy zmiana całej ekipy.
- Spodziewa się pan, że może dojść wręcz do wymiany szefa rządu?
- PiS deklarował, że nikt nie będzie przywiązany do swojego stołka i każdy musi być gotowy do pełnienia innej funkcji. Przegląd kadr pokaże, w jakiej formule ta ekipa może sprawniej pracować i realizować swoje zadania. Wydaje mi się, że premier próbuje przeprowadzić raczej mniejsze zmiany.
- Jak małe? Dymisje dotkną garstki ministrów czy padnie głównie na wiceministrów?
- Wymiana będzie zapewne dotyczyć dwóch-trzech ministrów, ewentualnie kilku podsekretarzy stanu, którzy sobie gorzej radzili. Może być też tak, że dojdzie do zmian strukturalnych w rządzie, przesunięcia pewnych zadań z jednego resortu do drugiego i dla niektórych ministrów zabraknie po prostu miejsca.
- Ma pan jakieś typy, kto powinien zostać odwołany?
- Są pewni ministrowie, którzy wyraźnie odstają od reszty rządu. Nie chciałbym jednak pokazywać ich palcem, bo za każdym razem, jak pokazuję, ktoś zostaje odwołany. A nie jest to moje zadanie.
Zobacz także: Wiktor Świetlik: Jak hodować złodziei