Bohater wojenny i wybitny naukowiec pokazał w tabelkach i statystykach, co działo się z państwowymi zakładami po upadku PRL. Za jakie pieniądze je sprzedawano w stosunku do wartości rzeczywistej i na jak nieprzejrzystych zasadach. Oprócz 38 milionów Polaków, których po prostu wówczas okradziono, łamiąc wszelkie rynkowe zasady, sprawiono, że dużej części z tych osób słowo "prywatyzacja" zaczęło się kojarzyć ze słowem "złodziejstwo". A przecież to przeciwieństwa. Normalnie przeprowadzona prywatyzacja powinna być dobrodziejstwem, na którym wzbogaciliby się wszyscy Polacy. Skończyło się korupcją, wrogimi przejęciami i wszystkim, co jeszcze czeka na naszą kinematografię i historyków. Nie inaczej jest z tym, co dziś dzieje się w Warszawie, a wkrótce zapewne w innych miastach. Grupki cwaniaków przejmowały nienależące do nich mienie. Kryli ich zapewne urzędnicy, politycy, sędziowie, Bóg wie kto jeszcze. W efekcie zaczyna mówić się o "aferze reprywatyzacyjnej". Wszystkiemu winna ma być reprywatyzacja, czyli zwrot majątku właścicielom okradzionym podczas wojny lub po wojnie przez Niemców albo komunistów. Zwrot, którego w Polsce po 1989 roku nie dokonano. A właściwie dokonano, ale tylko wobec tych, którzy mieli dość sprytnych prawników albo układy sądowe, by powygrywać sprawy. Jest w Polsce za to wiele biednych rodzin, których majątki niegdyś rozkradziono i których na sądy po prostu nie stać. Ba, nawet nie potrafią się za to zabrać. Eksperci z Instytutu Sobieskiego opracowali pomysł stworzenia rodzaju funduszu inwestycyjnego, z jednej strony załatwiającego sprawę roszczeń, z drugiej służącego rozwojowi Polski. Nie wiem, czy był to najlepszy z możliwych pomysłów, ale słusznie postarano się w nim, jak można, o to, by Polacy bez roszczeń w tej sytuacji nie byli stratni. Panowie, którzy przygotowali ten projekt, nie przyznają tylko jednego. "Naczelnik państwa", jak to się o Jarosławie Kaczyńskim mawia, jest przeciwnikiem takiej całościowej państwowej reprywatyzacji. I bardzo prawdopodobne, że za kilka lat to on będzie przy pomocy CBA gasił kolejne pożary związane z dziką reprywatyzacją. Bo skoro to zaniechanie tyle razy się zemściło, czemu miałoby przestać się mścić? A ludzie o lepkich rękach wszędzie się znajdą. Nawet w partii z prawem i sprawiedliwością w nazwie.
Wiktor Świetlik: Jak hodować złodziei
2016-09-22
4:00
Jest książka, która sprawia, że stają mi włosy dęba na głowie, przynajmniej te nieliczne, które mi jeszcze nie wypadły. Nie jest to żaden z horrorów Kinga, thrillerów Clancy'ego ani nawet fantasmagorii Dana Brawna. Włosy stają mi na głowie, kiedy sięgam po "Patologie transformacji" profesora Witolda Kieżuna.