Tomasz Nałęcz: Kampania prezydencka Komorowskiego jest skuteczna

2015-03-12 3:00

Prof. Tomasz Nałęcz: Bronisław Komorowski udowodnił swoim pięcioletnim funkcjonowaniem, że jest najlepszym kandydatem na prezydenta.

"Super Express": - Minęło pierwsze sto dni Donalda Tuska jako przewodniczącego Rady Europejskiej. Jak je ocenić?

Tomasz Nałęcz: - Uważam, że były bardzo udane. Europie nie brakuje bowiem kłopotów. Po pierwsze, wojna tocząca się na Ukrainie w wyniku agresji Rosji. Po drugie, ogromne zagrożenie także południowej flanki Europy przez radykalizm islamski. W tej sytuacji działalność Donalda Tuska ocenić należy bardzo wysoko. Jest godnym następcą swojego poprzednika. Najlepszym potwierdzeniem jest rozmowa w imieniu całej Europy z prezydentem Barackiem Obamą.

- Nie oburzają już pana informacje o tym, że Donald Tusk miał się zakładać o to, że dojdzie do drugiej tury wyborów, czyli - że nie wierzy w wygraną Bronisława Komorowskiego już w pierwszej turze?

- Informacje o rzekomym zakładzie traktuję w kategorii żartu. I żartobliwie skomentowałem je w jednym z wywiadów.

Zobacz:  Wybory prezydenckie 2015. Komorowski, Duda, Ogórek, Jarubas. Wszyscy kandydaci na prezydenta

- Powiedział pan, że to była wpadka, taka sama, jak stwierdzenie, że prezydent jest jedynie strażnikiem żyrandola. Że teraz strażnikiem żyrandola został sam Donald Tusk.

- Powiedziałem, że ironią losu było podobne stanowisko w Unii Europejskiej. Funkcja przewodniczącego Rady Europejskiej to ogromny awans dla Donalda Tuska. I myślę, że tak jak można jako żart potraktować określenie prezydenta RP jako strażnika żyrandola, jako żart należy traktować określenie jako strażnika żyrandola przewodniczącego Rady Europejskiej. I tak samo w konwencji żartu należy rozpatrywać wiadomość o domniemanym zakładzie.

- Nawet zwolennicy Bronisława Komorowskiego mówią o tym, że kampania jest niemrawa, a wpadka goni wpadkę. Może więc mówienie o drugiej turze nie jest żartem, a raczej realną oceną sytuacji?

- O tym, że kampania prezydenta Bronisława Komorowskiego jest bardzo skuteczna, świadczy reakcja przeciwników. Jeśli się wysyła zorganizowane grupy własnych zwolenników, żeby zakłócać spotkania Bronisława Komorowskiego, to najlepszy dowód strachu politycznych oponentów.

- Czyli jest pan przekonany, że drugiej tury nie będzie?

- Dla mnie nie ulega wątpliwości, że Bronisław Komorowski udowodnił swoim pięcioletnim funkcjonowaniem, że jest najlepszym kandydatem na prezydenta, zdecydowanie prowadzi w sondażach i ma ogromne szanse na zwycięstwo już w pierwszej turze. Gdybym miał się zakładać, właśnie taki scenariusz bym obstawiał.

Czytaj także: Kuba Wojewódzki. Jak Anna Grodzka wygra wybory, to Rafalala będzie pierwszą damą

- Jeśli jest tak dobrze, to debata nie powinna stanowić problemu. Dlaczego Bronisław Komorowski unika bezpośredniej dyskusji z konkurentami?

- Ja pracuję na rzecz prezydenta Komorowskiego. Mamy ścisły podział zajęć. Przez pięć lat funkcjonowałem jako doradca głowy państwa i w ten sposób cały czas funkcjonuję. Chętnie rozmawiam o dorobku prezydenta Bronisława Komorowskiego. Natomiast o kampanii wypowiadam się niechętnie. W sprawach jej dotyczących odsyłam do sztabu wyborczego. Ja w nim nie pracuję.

- Platforma Obywatelska zarzuca konkurentom Bronisława Komorowskiego, że składają obietnice bez pokrycia, bo prezydent nie może wiele. Czyli jednak jest strażnikiem żyrandola?

- Prezydent Polski, podobnie jak przewodniczący Rady Europejskiej, to nie są żadni strażnicy żyrandola. Ale ludzie zajmujący bardzo poważne stanowiska i mający równie ważne kompetencje. Prezydent RP poza kompetencjami zawartymi w konstytucji, w dziedzinie obronności i polityki zagranicznej ma bardzo ważny udział w stanowieniu prawa. Ale nie ma możliwości załatwiania wszystkiego. Jeśli ktoś obiecuje, że wszystko załatwi, ustawia się w roli złotej rybki. A przecież i ona mogła spełnić tylko trzy życzenia.

Polecamy: Wybory prezydenckie 2015. Paweł Kukiz STRACI milion złotych! Nie będzie jego płyty Janem Borysewiczem