Tomasz Lis deklasował Lecha Kaczyńskiego. Nie zdecydował się stanąć do walki
Tomasz Lis w 2004 roku był u szczytu popularności. Ludzie uwielbiali dziennikarza TVN do tego stopnia, że masowo chcieli na niego głosować w wyborach prezydenckich w 2005 roku, w których ostatecznie Lech Kaczyński wygrał w drugiej turze z Donaldem Tuskiem. Z opublikowanego przez "Newsweek" sondażu przeprowadzonego przez firmę PBS wynikało, że głosowanie na Tomasza Lisa brało pod uwagę aż 43 proc. ankietowanych! Mało tego, badanie wskazało, że drugiej turze prezydenckiej batalii dziennikarz zdeklasowałby Lecha Kaczyńskiego stosunkiem głosów 64:36. Sam Tomasz Lis jednak nie zdecydował się stanąć do rywalizacji. - Nie jestem gotów na tym etapie podjąć decyzji o definitywnej zmianie swojego życia. Nie wiem, może jak się ma pięćdziesiąt parę lat, to jest łatwiej o taką decyzję. Coraz trudniej wyobrażałem sobie moment, w którym to moje normalne życie się skończy. Czy ja bym sobie z tym poradził? Mówiąc szczerze - tak, jestem o tym głęboko przekonany. Czy uznawałbym to za ofiarę? Nie. Myślę, że znalazłbym się w tym i wykonywałbym tę pracę z jakimś poczuciem powinności i jednocześnie z radością. Ale ta determinacja czy ta chęć kandydowania, jeśli nawet gdzieś tam się błąkała po głowie, to nie była na tyle mocna, żeby powiedzieć: muszę, teraz - mówił w tygodniku "Przekrój".
Tomasz Lis o stracie w wyborach i zachowaniu opozycji
Prawie 20 lat później Tomasz Lis jest innym człowiekiem - w międzyczasie zmieniał pracę, dwukrotnie się rozwiódł, a obecnie jest zakochany w nowej partnerce - Monice Urbańczyk. Czy mógłby wystartować w jakichś wyborach politycznych? Na to się nie zanosi. Komentując decyzję opozycji ws. głosowania o Sądzie Najwyższym, złożył ważną deklarację. - Politycznie opozycję i jej decyzję rozumiem, ale moralnie jej nie akceptuję, choć oczywiście łatwo mi zachowywać bezkompromisowe stanowisko z perspektywy kanapy. W końcu nie ja będę w tych wyborach startował - podkreślił Tomasz Lis. Dodał też, że "przywódcy opozycji uznali, że ludzie myślą portfelem, a nie Konstytucją i rozwiązania wątpliwe konstytucyjne zaakceptują, ale głosowania przeciw pieniądzom z KPO nie". - To może być słuszne założenie. Niestety. Inna sprawa, czy te pieniądze za PiS-u tu dotrą - zasiał ziarno niepewności dziennikarz.
W naszej galeriach prezentujemy zdjęcia nowej partnerki Tomasza Lisa, a także stare fotografie z Hanną Lis i Kingą Rusin