Prokuratura oskarża lekarzy o korupcję, wśród oskarżonych Tomasz Grodzki
Prokuratura Regionalna w Szczecinie skierowała akt oskarżenia przeciwko 30 osobom podejrzanym o korupcję związaną z Fundacją Pomocy Transplantologii. Śledczy twierdzą, że w szpitalu w szczecińskim Zdunowie żądano pacjentów po 10 tys. zł za operację leczenia otyłości (zabiegi bariatryczne) za leczenie poza kolejką. Proceder miał mieć miejsce w latach 2008-2019.
Pacjenci, którzy zapłacili łapówkę mieli mieć operację w ciągu kilku miesięcy od wpłat, a inne osoby musiały czekać nawet dwa lata. Śledczy ustalili, że mechanizm wydawania pieniędzy w ramach Fundacji Pomocy Transplantologii nie był transparentny. Według prokuratury pomysłodawcą przyjmowania takich wpłat od pacjentów miał być właśnie Tomasz Grodzki.
Grodzki twierdzi, że nikt nie przyjął prywatnie pieniędzy
Tomasz Grodzki w rozmowie z Onetem przyznał, że "nie widział aktu oskarżenia", ale wie z doniesień medialnych, że "próbuje się oskarżyć 30 porządnych ludzi, których jedyną winą jest to, że ze mną współpracowali". Jak stwierdził, w tej historii "nie ma mowy o żadnych łapówkach, czy korupcji".
- NFZ początkowo nie finansował wówczas tych zabiegów wcale, a później przeznaczał na nie małe kwoty. Mimo to ci ludzie, chcąc ratować swoje życie, decydowali się na operacje. W ramach wdzięczności dla lekarzy czasem wpłacali dobrowolne datki na rzecz Fundacji Pomocy Transplantologii w Szczecinie. To była fundacja miejska i nie tylko z moim szpitalem współpracowała. Działała też ze szpitalami w całej Polsce. W Warszawie, Zakopanem - mówił senator.
Później dodał, że fundacja finansowała lekarzom szkolenia, sympozja i kupowała sprzęt medyczny do szpitali. Jak dodał "nikt żadnych pieniędzy prywatnie nie wziął".
- Ta sprawa to ostatnie podrygi PiS-owskiej prokuratury przed tym, jak wróci normalna, niezależna prokuratura - dodał były marszałek Senatu.