Tomasz Nałęcz: To śledztwo godziłoby w nasz patriotyzm i suwerenność

2015-04-14 4:00

Rozmowa z prof. Tomaszem Nałęczem, historykiem i doradcą prezydenta Komorowskiego.

"Super Express": - Co złego byłoby w międzynarodowym śledztwie w sprawie katastrofy smoleńskiej?

Prof. Tomasz Nałęcz: - Prezydent RP jest strażnikiem polskiej suwerenności, a oddanie tego śledztwa oznaczałoby scedowanie ważnego atrybutu suwerenności. Pierwsza wojna światowa wybuchła dlatego, że Serbia nie zgodziła się na prowadzenie przez Austrię śledztwa na jej terytorium. To oznaczałoby, że jest wasalem. Z niezrozumiałych względów środowiska zazwyczaj broniące suwerenności tu chcą się jej wyzbyć!

- A środowiska niemające nic przeciwko wyzbyciu się części suwerenności na rzecz Unii Europejskiej tu z niezrozumiałych względów nagle jej bronią!

- To są inne sprawy. Co do istoty praw obywatelskich nie wyrzekliśmy się suwerenności. Co więcej, polskie państwo radzi sobie ze śledztwem. Według prokuratora generalnego w 90 proc. zakończone ekspertyzy wykluczyły wybuch i zamach. Nie ma powodu oddawać go społeczności międzynarodowej i wywlekać tam tę awanturę.

- Państwo sobie radzi? Zapowiadając, że wrak albo czarne skrzynki wrócą do Polski, a jednak pomimo obietnic nie wracają?

- Prokuraturze należy zarzucić jedno: nie potrafi informować społeczeństwa o postępach w śledztwie. W sytuacji, gdy prokuratura zabiera głos raz na kilka miesięcy, a kłamstwo zamachowe jest obecne każdego dnia, nic dziwnego, że wiele osób daje mu wiarę. To nie jest jednak powód, żeby pozwalać obcym śledczym na przesłuchania na terenie Polski! Tego nie dopuszcza polskie prawo i to godzi w nasz patriotyzm. Takie działania charakteryzują państwa upadłe.

- Holandia to państwo upadłe? Albo Niemcy? One prowadzą śledztwa międzynarodowe.

- W przypadku katastrofy w Alpach nie!

- Niemcy prowadzą je z Francją.

- To dwa państwa, więc nie międzynarodowe.

- Kiedy mamy dwa państwa na boisku, to mecz jest międzynarodowy.

- I rozumiem, że tu mielibyśmy prowadzić śledztwo z Rosją? Ja się jednak cieszę, że prowadzimy odrębne.

- Może warto by prowadzić je z UE? Albo NATO, skoro był to samolot wojskowy?

- Cel podróży 10 kwietnia 2010 r. był cywilny, więc był to lot cywilny. Co do śledztwa holenderskiego, to samolot malezyjski rozbił się na terytorium ogarniętym wojną. I Ukraina zgodziła się na to śledztwo, bo tego terytorium nie kontroluje. Nie ma takiej gotowości po stronie Rosji.

- Może warto spróbować, czy nacisk UE może by ją zmusił?

- Do czasu agresji na Ukrainę może ktoś się jeszcze mógł tak łudzić, ale dziś chyba już nikt. W interesie Rosji jest to, że Polacy skaczą sobie do gardeł. I skaczą, bo niektórym nie podoba się śledztwo polskie. Oni znaleźliby jednak 101 powodów, żeby zanegować śledztwo międzynarodowe. Mam głębokie przekonanie, że jego wyniki nie odbiegałyby raczej od śledztwa polskiego. I wtedy zaczęłyby się ataki na rząd, że oddał śledztwo w obce ręce. Nawet najwybitniejsi ludzie, kiedy wątpią w zamach, są mieszani z błotem - jak prof. Zbigniew Brzeziński. A wystarczy jakiś niemiecki hochsztapler z dokumentami, których nie chce pokazać, by się mu wierzyło.

- Byłbym tu ostrożny, gdyż pisze się o nim w Polsce nieco inne rzeczy, niż jest w istocie...

- Ja ufam w tej sprawie oświadczeniom państwa niemieckiego.

- Wywiadu niemieckiego. I ja tam wolę obcym wywiadom nie ufać...

- I słusznie. Dlatego ufajmy polskiemu państwu i śledztwu.

Zobacz: Przemysław Harczuk: Czy wy nas macie za idiotów?