Nawet tego dnia dwie na co dzień zwaśnione partie, czyli PiS i PO, nie potrafiły zakopać wojennych toporów i wspólnie uczcić pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej. Grzegorz Schetyna (55 l.) wziął tylko udział w porannych obchodach przy pomniku ofiar katastrofy smoleńskiej na wojskowych Powązkach. Delegacja polityków złożyła tam wieniec i zapaliła znicze. W tym czasie prezydent był w Krakowie, gdzie oddał hołd spoczywającej w krypcie Katedry Wawelskiej parze prezydenckiej - Lechowi (+61 l.) i Marii (+68 l.) Kaczyńskim. Hołd rodzicom przyjechała też oddać Marta Kaczyńska (38 l.) z narzeczonym i córkami. Od rana uroczystości odbywały się również w Warszawie, na których byli obecni m.in. prezes PiS i premier Mateusz Morawiecki (50 l.). Obchody rozpoczęły się od porannej mszy św. w intencji ofiar katastrofy.
Później Jarosław Kaczyński (69 l.), szef rządu i czołowi politycy PiS oddali hołd ofiarom katastrofy smoleńskiej na Powązkach. Ale punktem kulminacyjnym było odsłonięcie pomnika smoleńskiego na placu Piłsudskiego. - Naród, który ma poczucie godności, państwo, które chce być traktowane jako poważne, musi tego rodzaju sytuacje, wydarzenia brać pod uwagę i upamiętniać. Nie może się bać. To jest szczególnie istotne. Nie lękajcie się! - mówił prezes PiS. - Ten pomnik, poświęcony wszystkim ofiarom, i ten tutaj, poświęcony jednemu człowiekowi, nie jest przeciwko nikomu. My chcemy jedności Polaków. Ale jedności wokół dobra, a nie wokół zła - dodawał Kaczyński.