Dziennik informuje, że pod koniec maja wrócą przedstawiciele RP przy NATO, we Włoszech, na Łotwie i w Peru, a do końca lipca z kilkunastu innych krajów. Tymczasem kompromis między rządem a prezydentem wydaje się niemożliwy. Jeszcze w marcu wydawało się, że porozumienie między stronami jest możliwe do osiągnięcia. Radosław Sikorski przedstawił wówczas listę około 50 ambasadorów, którzy mieli stopniowo wrócić do kraju. Prezydent Duda wyraził na to zgodę, pod warunkiem, że przynajmniej większość z nich zostanie odwołana po zakończeniu zwyczajowej kadencji trzech-czterech lat.
Zobacz: Potajemne nagrania pogrążą Suwerenną Polskę? Eksperci nie mają wątpliwości
Zgodnie z porozumieniem do wyborów prezydenckich misje mieli kontynuować Krzysztof Szczerski w ONZ, Jakub Kumoch w Pekinie, Adam Kwiatkowski w Watykanie i Paweł Soloch w Bukareszcie. Z Markiem Magierowskim uzgodniono, że po odwołaniu z Waszyngtonu obejmie on placówkę w Buenos Aires. - Teraz jednak umowa staje pod znakiem zapytania - miały przyznać źródła "Rzeczpospolitej" w MSZ. Czemu? Ponieważ od wielu miesięcy Andrzej Duda nie wypełnia swojej części porozumienia, czyli nie przystał na wymianę choćby jednego ambasadora. - Przyszłość wspomnianych pięciu dyplomatów ma więc zostać rozstrzygnięta podczas spotkania Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego - czytamy.
Sprawdź: "Debata Europejska". Czas na rozmowy o Zielonym Ładzie [RELACJA]
Plan szefa MSZ na wymianę ambasadorów bez zgody prezydenta ma obejmować ściągnięcie ich do kraju, gdzie utrzymają tytuł i pensję ambasadorów. Na ich miejsce wysłani mają zostać w charakterze charge d’affaires nowi kandydaci, nominowani przez koalicję rządzącą.
Galeria poniżej: Andrzej Duda na pogrzebie Jacka Zielińskiego