"Wielka Brytania znalazła niszę, bardzo użyteczną i prawą, a mianowicie wykorzystywanie szybkiego podejmowania decyzji. Robicie właściwą rzecz przed innymi, a tym samym zachęcacie resztę z nas" - powiedział Radosław Sikorski w rozmowie z brytyjskim dziennikiem.
Następnie wyjaśnił, że dzięki temu, że Wielka Brytania, nie musi szukać konsensusu, tak jak państwa Unii Europejskiej, mogła działać szybciej w kwestiach takich jak sankcje wobec Rosji czy pomoc dla Ukrainy.
Sikorski zaznaczył, że byłoby "idealnie", gdyby Ukraina wygrała wojnę i powtórzył wezwanie brytyjskiego ministra spraw zagranicznych Davida Camerona do sojuszników z NATO, aby osiągnęli minimalny cel wydatków na obronność w wysokości 2 proc. PKB. Przypomniał, że Polska jest pod tym względem liderem w NATO.
"Polska daje przykład. Nawet bardziej niż Wielka Brytania, ponieważ wydajemy w tym roku 4 proc., co stanowi najwyższy odsetek w NATO, włączając w to Stany Zjednoczone" - powiedział Sikorski. Jak dodał, spodziewa się, że "przytłaczająca większość sojuszników" do lipcowego szczytu NATO osiągnie cel, który został ustalony dekadę temu. "To naprawdę najwyższy czas" - podkreślił.
Sikorski odniósł się też do słów premiera Donalda Tuska, który przy okazji 20. rocznicy wejścia Polski do UE napisał, że w ciągu pięciu lat Polacy staną się bogatsi od Brytyjczyków, sugerując, że przyczyni się do tego fakt, że Polska jest w UE, a Wielka Brytania ją opuściła.
"Standard życia zależy co najmniej od dwóch czynników. Pierwszym jest bieżący dochód. Drugim jest zgromadzone bogactwo. Wielka Brytania jest bogatsza od Polski od tysiąca lat, a wy macie pewne atuty - globalny język, najlepsze uniwersytety, Szekspira, Beatlesów, Pink Floyd, British Museum, Londyn - których my po prostu nie mamy. Więc nie martwcie się. Jeszcze przez długi czas będziecie bogatsi od nas" - powiedział Sikorski.
"Kiedy byłem uchodźcą w Wielkiej Brytanii na początku lat 80., nie wyobrażałem sobie świata, w którym Polska będzie w UE, a Wielka Brytania nie" - powiedział i przyznał, że nigdy nie spodziewał się, że to Boris Johnson, jego stary znajomy ze studiów w Oxfordzie, będzie człowiekiem, który doprowadzi do Brexitu.