Mężczyzna zdecydował się zostać na ukraińskiej ziemi, aby odeprzeć atak Rosjan. - Niech nikt mnie więcej nie pyta, dlaczego nie wyjechałem. Nie wyjadę - mówi nam Józef i dodaje - Będę walczył - przekonuje. Wtóruje mu Oksana, która dzielnie wspiera męża. - To nasza ziemia, gdzie się urodziliśmy - mówi nam. - Będziemy bronić swojego kraju tyle ile trzeba będzie, do ostatniego. I mamy taką nadzieje, że wygramy tę walkę, chociaż nie jest lekko - podkreśla Józef. Sytuacja w Ukrainie nie napawa optymizmem. Cywile mężnie walczą, ale wróg nie ustępuje.
- Rosjanie strzelają do wszyskich, im jest obojętnie czy to wojskowy czy cywil. Strzelają do dzieci w przedszkolach, szpitalach i budynkach mieszkalnych - mówi Oksana. Część ludzi, która chciała uciec nie może tego zrobić. Strona rosyjska utrudnia im wyjazd. - Nie dadzą wyjść ludziom do sklepu, żeby kupić coś do jedzenia czy picia. Ukraińskie władze proszą o zielony korytarz dla tych ludzi, żeby wywieźć je z tego miasta - mówi Józef. Zdaniem Oksany wśród rosyjskich żołnierzy jest wiele ofiar. Rosjanie jednak nie chcą zabierać zwłok poległych żołnierzy. - Na tą chwilę umiera mniej więcej 1500 rosyjskich żołnierzy dziennie. Rosja nie chce zabierać swoich jeńców do domu z Ukrainy - przekazuje Oksana.
Oksana i Józef są teściami rzecznika PSL, Miłosza Motyki, który niedawno w Ukrainie, aby pomóc Ukraińcom.
Żona ważnego polityka PSL jest Ukrainką. Opowiada, co dzieje się z jej rodziną [TYLKO W SE]
Kliknij niżej. Barbarzyńcy XXI wieku: armia rosyjska uszkodziła lub zniszczyła 202 szkoły, 34 szpitale, ponad 1500 domów.