Dla Jana Dudy i jego żony prof. Janiny Milewskiej-Dudy święta Bożego Narodzenia były i są bardzo ważne. W okres świąteczny wprowadzał ich zawsze Adwent. - Budziliśmy wtedy dzieci o świcie i szliśmy do kościoła na roraty. I tak dzień w dzień - wspomina prof. Duda. Później były mikołajki i zawsze jakieś skromne prezenty pod poduszkę dla dzieci. - To były jakieś słodycze czy ubranka. Najfajniejsze były święta wtedy, kiedy Andrzejek był mały - dodaje dziś tata prezydenta.
Przygotowania do świąt w domu państwa Dudów szły zawsze pełną parą. Każdy z domowników miał tam wyznaczone zadanie. - 23 grudnia ubieraliśmy choinkę, robiły to szczególnie córki. Andrzej też, choć on lubił podjadać też wtedy słodycze z drzewka. Dbał też o lampki. Uwielbiał je układać na choince - mówi Jan Duda. Mały Andrzej lubił towarzyszyć swojej mamie w kuchni i przyglądać się jej kuchennym rewolucjom. - Nazajutrz na stole wigilijnym pojawiały się ziemniaki z sosem grzybowym, trzy rodzaje pierogów: ze śliwkami, z grzybami i z kapustą. Do tego kompot ze śliwkami i ulubione danie Andrzeja, czyli kopytka posypane makiem. Ubóstwiał je i do dziś je uwielbia! - mówi nam tata prezydenta.
Kiedy Andrzej Duda został harcerzem, zawsze przynosił światełko betlejemskie do domu. Kupował też karpia. Jak wyglądała kolacja wigilijna w domu państwa Dudów? - Odbywała się około 19, czyli dość późno. Najpierw modlitwa, później opłatek i kosztowanie potraw. No a później najważniejsze dla dzieci, czyli prezenty - dodaje Jan Duda. O północy cała rodzina szła na pasterkę, a po niej mimo późnej pory trwały do rana rozmowy i śpiewanie kolęd. - Moje ulubione to "Wśród nocnej ciszy" i "Przybieżeli do Betlejem". Andrzej też je lubi. W pierwszy dzień świąt można było pospać dłużej, wstawaliśmy około jedenastej i szliśmy z dziećmi lepić bałwana oraz zjeżdżać na sankach. Wtedy był jeszcze śnieg, bo dziś go już nie ma... - śmieje się profesor.
Jak będą wyglądały tegoroczne święta Bożego Narodzenia w rodzinie państwa Dudów? - Do Krakowa przyjedzie Andrzej z żoną. Jak zwykle będą ulubione kopytka i obowiązkowa pasterka. Będzie też okazja powspominać czasy, gdy Andrzej podjadał z choinki cukierki - żartuje na koniec Jan Tadeusz Duda.