Andrzej Duda za picie piwa i narty został milionerem? Zarobki i emerytura prezydenta

i

Autor: Super Express Andrzej Duda za picie piwa i narty został milionerem? Zarobki i emerytura prezydenta

"Taki trochę Smoleńsk". Porażający raport o locie prezydenta Dudy. Aż się włosy jeżą na głowie

2021-07-01 11:20

Wstrząsające ustalenia Wirtualnej Polski. Portal dotarł do raportu opisującego jeden z lotów prezydenta Andrzeja Dudy w trakcie ubiegłorocznej kampanii wyborczej. Załoga samolotu popełniła szereg błędów i do ostatniej chwili walczyła o bezpieczne lądowanie w Lublinie. Poproszeni o komentarz eksperci stwierdzili wprost: "Taki trochę Smoleńsk". Zobaczcie wstrząsające szczegóły, do których dotarł portal.

W poniedziałek, 1 czerwca 2020 r., Andrzej Duda miał bardzo napięty harmonogram. Tego dnia prezydent poleciał rano z Warszawy do Szczecina, następnie stamtąd do Lublina, żeby na koniec dnia wrócić do stolicy. To właśnie lot ze Szczecina do Lublina został opisany w raporcie, do którego dotarła WP. - Samolot embraer o oznaczeniu bocznym SP-LIH wystartował z Goleniowa pod Szczecinem o godzinie 13:17. Po kilkunastu minutach maszyna była już na wysokości 27 tysięcy stóp (8229 metrów) i skierowała się na Lublin, żeby wylądować tam o godzinie 14:09. Tylko 52 minuty w powietrzu, ale w tym czasie wydarzyło się tyle, że piloci jeszcze długo odczuwali konsekwencje tego lotu - czytamy.

7 minut przed planowanym lądowaniem zaczęły się problemy. To wówczas załoga, która była gotowa lądować na pasie 25 (od strony północno-wschodniej) dostała zgodę na od wieży kontroli ruchu na lądowanie na drodze startowej 07 (od południowego zachodu). - Dla laika nie ma różnicy, z której strony samolot podchodzi do lądowania. W praktyce ma to ogromne znaczenie - w przypadku Lublina np. tylko podejście na pas 25 jest wyposażone w ILS, czyli nowoczesny system nawigacyjny, wspomagający lądowanie samolotu. Oba pasy wymagają też innych procedur związanych z podejściem do lądowania - zauważa portal. Co więcej, ekspert Dominik Punda, pilot kapitan z nalotem 15 tysięcy godzin w cywilnych liniach lotniczych wskazał kategorycznie, że nie podchodzi się do lądowania, jeśli nie ma się ustawionych odpowiednio ustawień na na 1000 lub 500 stopach (odpowiednio 304 i 152 metry). Tymczasem samolot z prezydentem na pokładzie miał nie mieć na wysokości 500 stóp spełnionych parametrów, które pozwoliłyby przeprowadzić w bezpieczny sposób procedurę lądowania. Nie przeszkodziło to jednak pilotom podjąć decyzji o wylądowaniu. 

Zobacz: Niesiołowski to zrobi, jeśli Tusk wróci na szefa PO?! "Tusk to nadzieja dla Polski"

- Na ich miejscu powiedziałbym, że potrzebuję pięciu minut nad Lublinem, wszystko bym przygotował i podchodziłbym na spokojnie do lądowania. A oni nagle zaczęli przeprowadzać kompletnie nieprzygotowany manewr - ocenił Punda, dodając przy tym, że ich decyzja o szybkim podejściu do lądowania pozwoliła oszczędzić im... raptem ok. 4 minut.

Kinga Duda podróżując limuzyną łamie przepisy

"O 14:02 piloci zaczynają podejście do lądowania na innej drodze, niż do tej pory zakładali, więc samolot jest do tego nieprzygotowany. Z raportu wiemy, że o godzinie 14:05 prezydencki embraer jest o 3000 stóp (914 metrów) za wysoko. W odległości 9,5 kilometra od lotniska piloci postanowili gwałtownie zmniejszyć wysokość (...)  O 14:08 piloci usłyszeli automatyczny komunikat ostrzegawczy "ABNORMAL SINKRATE" - samolot zniżał się z prędkością 2460 stóp na minutę, dlatego automatycznie włączyło się ostrzeżenie, że za szybko leci w kierunku ziemi (...) O godz. 14:07 piloci proszą wieżę o kolejną, drugą w ciągu kilku minut, zmianę rodzaju podejścia do lądowania. Tym razem proszą o podejście visual (lądowanie w oparciu o to, co widać za oknem maszyny) i chwilę później wyłączają autopilota". - Wtedy już im się kompletnie wszystko rozsypało. Byli za blisko pasa, mieli za mało czasu, już dawno powinni mieć pełną konfigurację samolotu, żeby w ogóle rozpocząć lądowanie, a oni na 300 stopach (91 m – red.) dopiero zabrali się za ustawianie klap- analizował Punda. - Włączyło im się widzenie tunelowe: zobaczyli pas i chcieli już tylko wylądować za wszelką cenę - dodawał, proszący o zachowanie anonimowości, doświadczony pilot z PLL LOT.

Sprawdź: Tajemnice "księgowej" Tadeusza Rydzyka. To na nią zrzuca winę w swoim procesie. Kim jest Lidia Kochanowicz-Mańk?

W raporcie działu bezpieczeństwa PLL LOT, do którego dotarł portal, napisano, że “analiza przebiegu lotu oraz wywiadu z załogą wskazuje, że zmiana w ostatniej chwili typu podejścia na visual, połączona z rozpięcięm autopilota o 12:07:20 (czas UTC – red.) i dobrą pogodą nad lotniskiem, miała na celu redukcję obciążenia proceduralnego załogi. Jednak w związku ze zmniejszeniem poziomu automatyzacji i brakiem jasnej komunikacji w załodze doprowadziło to do zbytniego obciążenia pracą zarówno PF (kapitana - red.) jak i PM (drugiego pilota - red.) oraz załamanie współpracy w załodze”. Dodano tam również m.in., że "załoga przygotowywała się do lądowania, (...), bez upewnienia się co do warunków aktualnie panujących na lotnisku".

- Taki trochę Smoleńsk. Lądowanie za wszelką cenę. Całe szczęście tym razem w dobrej pogodzie, więc chłopaki cały czas mieli visuala (lądowanie w oparciu o to, co widać za oknem maszyny - red.). Natomiast stabilizacja na 5 stopach, gdzie w mojej firmie wymagana jest na 1000 stóp, to zdecydowane przegięcie. U nas wyleciałoby się za coś takiego z roboty – ocenił trzeci doświadczony pilot, również proszący o zachowanie anonimowości.

Psychotest. Którym prezydentem III RP jesteś. Sprawdź: czy jesteś Dudą czy Wałęsą!

Pytanie 1 z 10
Jesteś na rodzinnej imprezie, u cioci na imieninach. Co robisz?

W raporcie wskazano ponadto, że za sterami samolotu z najważniejszą osobą w państwie 1 czerwca 2020 r. usiadła załoga, która nigdy wcześniej nie leciała z żadnym VIP-em lotem specjalnym. Z raportu wynika też, że dwóm pilotom 8 i 10 czerwca kończyły się uprawnienia do latania - stąd ich wyznaczenie do lotów w celu przedłużenia uprawnień. Raport KBZL kończy się szokującym stwierdzeniem: -W czasie badania stwierdzono brak programu przygotowania dowódców i f/o (drugich pilotów - red.) do wykonywania lotów specjalnych.

Szymon Jadczak (autor materiału) miał wysłać w tej sprawie pytania do Kancelarii Prezydenta, Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych oraz PLL LOT. W żadnym z tych źródeł nie otrzymał jednak informacji rzucających nowe światło na sprawę.