Debata przed wyborami w TVP. Poruszające słowa przedstawicielki Lewicy
Gdy podczas debaty pojawił się temat bezpieczeństwa, Joanna Scheuring-Wielgus, która reprezentowała Lewicę, zaskoczyła dramatycznym wyznaniem. Kiedy przyszła jej kolej, by odpowiedzieć na pytanie brzmiące: "W kwestii obrony RP politycy prezentują dwa przeciwstawne pomysły. Jeden był realizowany w czasach koalicji PO-PSL. Zakładał w wypadku ataku ze wschodu opóźnianie operacji zaczepnych wroga, oparcie obrony Polski na linii Wisły i ewentualne późniejsze odzyskiwanie okupowanego terytorium z pomocą sojuszników. W czasie tworzenia tych planów ograniczona została liczebność armii. Wiedzą państwo, ile dokładnie jednostek organizacyjnych w armii polskiej wówczas zlikwidowano. Koncepcja przeciwna, realizowana dzisiaj przez rządzących, zakłada obronę całego terytorium Polski, zbudowanie 300-tysięcznej armii uzbrojonej w najnowocześniejszy sprzęt, w tym mi.in. pół tysiąca zestawów artylerii rakietowej HIMARS, czołgi ABRAMS oraz śmigłowce APACHE. Która z koncepcji obrony RP jest bliższa państwa wizji politycznej w zbliżającej się kadencji Sejmu?", zwróciła uwagę, że bezpieczna Polska, to też ta z bezpieczeństwem na drogach. - Bezpieczna Polska to także bezpieczeństwo ruchu drogowego. Wiem co mówię, sama straciłam męża w wypadku drogowym. Zostałam wdową z dzieckiem. Tak jak dwa tysiące osób w zeszłym roku, o dwa tysiące za dużo - powiedziała Scheuring-Wielgus.
Joanna Scheuring-Wielgus została wdową, gdy miała zaledwie 29 lat. Została sama z maleńkim dzieckiem
Joanna Scheuring-Wielgus już kiedyś mówiła o tym, że jest wdową, a obecny małżonek to jej drugi mąż. Tragiczne zmarły mąż polityczki miał na imię Jacek i był gitarzystą rockowego zespołu Zadruga. Zginął tragicznie w 2001 roku w wypadku samochodowym. Pierwszy mąż Scheuring-Wielgus został pochowany na cmentarzu ewangelickim w Toruniu. Jego grób jest prosty, skromny.
W rozmowie z "Super Expressem" posłanka przyznała, że do dramatycznych wspomnień w czasie debaty wróciła, ponieważ wstrząsnęło ją niedawne wydarzenie, w którym zginęła rodzina z małym dzieckiem. O swojej historii opowiedziała nam tak: - Miałam 29 lat, miałam trzyletniego synka, stało się to wszystko tak nagle. To był 2001 rok, sierpień. Wszystko działo się pod Toruniem. Mój mąż wracał do domu i stało się. O godz. 16 zapukała do mnie policja poinformować mnie, że mój mąż nie żyje - przywołała dramatyczne chwile.