We wtorek (12 sierpnia) ministra funduszy i polityki regionalnej złożyła wyjaśnienia w sprawie potencjalnej afery wynikającej z dysponowania środkami KPO. Zażądał ich od niej premier Donald Tusk. Tuż przed posiedzeniem rządu, podczas którego Pełczyńska-Nałęcz się tłumaczyła, doszło do kuriozalnej sytuacji, z której nagranie krąży teraz po mediach społecznościowych. Chodzi o sposób, w jaki Donald Tusk przywitał się z ministrą. "Wszystkie aparaty na panią minister" -powiedział z uśmiechem, gdy na powitanie uścisnął jej dłoń. "Albo na pana premiera" - odgryzła się Pełczyńska-Nałęcz. "Tylko pozazdrościć popularności" - skwitował szef rządu.
Afera z KPO. O co chodzi?
Po tym zaskakującym powitaniu ministra odniosła się do wątpliwości wokół dotacji na dywersyfikację działalności dla przedsiębiorstw z sektorów HoReCa (hotelarstwo, gastronomia), które ucierpiały wskutek pandemii. Zgodnie z doniesieniami mediów, firmy otrzymały dotacje z KPO m.in. na firmowe jachty. "Podjęłam decyzję, że żadne środki nie zostaną przekazane na wypłaty dla beneficjentów, dopóki poszczególna umowa nie zostanie skontrolowana i uznana za zgodną z zasadami HoReCa" - powiedziała. Dodała, że kontrolowana będzie każda umowa ws. inwestycji, na którą środki nie zostały jeszcze przelane beneficjentowi. Zapowiedziała również, że każda nieprawidłowo zakwalifikowana umowa, każda dotacja niezgodna z zasadami zostanie sprawdzona, rozliczona i pieniądze nie zostaną wydane. "Natomiast dobrze przyznane dotacje zostaną wypłacone". Przekazała, że jak dotąd wypłacono beneficjentom 110 mln zł z całego budżetu programu 1,2 mld zł, co oznacza, że zdecydowana większość środków nie została jeszcze wypłacona.
Afera z KPO. Polecą głowy?
Zapytana o kulisy rozmów z Donaldem Tuskiem zdradziła, że "dyskusja na posiedzeniu Rady Ministrów była bardzo poważna i bardzo głęboka oraz nacechowana zrozumieniem oburzenia społecznego". Przypomnijmy, w ubiegły piątek premier mówił, że nie zaakceptuje "żadnego marnowania środków z KPO", wskazując, że będzie oczekiwał szybkich decyzji włącznie z odebraniem środków tam, gdzie ewidentnie doszło do nadużyć. W poniedziałek wskazywał, że po informacji przedstawionej przez minister Pełczyńską-Nałęcz na wtorkowym posiedzeniu rządu będzie miał "materiał wystarczający, by podjąć decyzje, jeśli będzie trzeba, także decyzje personalne".
