Pandemia pandemią, ale pracować trzeba! Tym bardziej, że ciężko sobie wyobrazić, że Kaczyński stroniący od nowych technologii, swe obowiązki będzie wykonywał zdalnie, przez komputer. Dziś przed południem prezesa spotkaliśmy na warszawskim Żoliborzu.
Partyjna limuzyna z ochroniarzami już czekała pod domem, gotowa, by wieźć go na Nowogrodzką, lub Wiejską. Ale on miał jeszcze misję do wykonania. Mianowicie: przywołać mruczki do domu. A trzeba wiedzieć, że te cwane stworzenia często człowieka słuchać po prostu nie chcą. Gdy swojskie „kici, kici” na nic się zdało, Kaczyński przeszedł do bardziej radykalnych środków. W celu ogarnięcia kociego towarzycha, począł… dzwonić na nie kluczami. Na szczęście metaliczny dźwięk zadziałał lepiej niż tradycyjne metody. Dzięki tej niecodziennej technice prezes mógł udać się spokojnie wykonywać swe obowiązki.
ZOBACZ TEŻ: Kłopotliwe nagranie z Pawłowicz. Gigantyczny problem Kaczyńskiego. Rujnuje cały PRZEKAZ