Mówi o sobie, że był kiedyś przedsiębiorcą, teraz nie pracuje, żyje z oszczędności i postanowił przypomnieć, że system, w którym obywatel nie może sam zarejestrować się na liście wyborczej, bo takie prawo mają partie jest systemem do... – I chcę go rozhermetyzować i w tym celu wydałem kilkadziesiąt złotych na banery, powiesiłem je w ruchliwych punktach, obok reklamy polityków startujących w eurowyborach. Chcę zachęcić tym happeningiem do uczestnictwa w wyborach i głosowania, ale nie na jedynki, dwójki, trójki, czwórki, albo tych z ostatnich na listach, bo ich tam umieścili prezesi. Zachęcam do głosowania na tzw. wypełniaczy listy. Bo ona musi mieć dziesięciu kandydatów, w tym cztery kobiety, bo parytet musi być zachowany. Chodzi o to, że cały ten system jest do… Bo posłów już wybrał jeden czy drugi prezes partii, a suweren, czyli obywatel, mają być tylko narzędziem zatwierdzającym ten wybór – uważa Bogusław (61 l.).
Banery z twarzą Bogusława wiszą od paru dni. Jeszcze ich nie zdjęto. Bo „kandydat niegłosujących” oczywiście nie wystąpił o zgodę na ich wywieszenie do zarządcy tzw. pasa drogowego. – A z jakiej to okazji miałby prosić o zgodę? Nikogo nie reklamuję, nawet siebie, nie podaję nawet swojego nazwiska. Korzystam tylko z przysługujących mi praw konstytucyjnych. Czekam tylko na to, żeby usunięto moje banery. Będzie wtedy tak, jak w PRL z gościem, który napisał na murze „Rządzą nami idioci”. Milicja go zwinęła, gość tłumaczy, że przecież nie podał nikogo z nazwiska, a milicjanci odpowiedzieli: dobrze, dobrze, my wiemy, kto nami rządzi! – puentuje Bogusław. Oczywiście jego nazwisko jest nam znane. Na fejsie rzeczona inicjatywa ma już kilkanaście tysięcy polubień.
Polecany artykuł: