Tadeusz Płużański: Nie dajcie się zastraszyć

2014-02-15 3:00

Rosjanie nie zgodzili się na usunięcie z centrum Nowego Sącza pomnika chwały Armii Czerwonej oraz ekshumację i przeniesienie zwłok sześciu krasnoarmiejców do kwatery wojennej na miejscowym cmentarzu komunalnym. Przedstawiciel resortu obrony Rosji powiedział wprost: - Bez zgody Federacji Rosyjskiej żadnej ekshumacji nie będzie.

Teoretycznie Rosja ma prawo do takiej ingerencji w wewnętrzne sprawy Polski. Ma prawo, bo swego czasu podpisaliśmy fatalną umowę o ochronie rosyjskich grobów i miejsc pamięci. Dlatego dziś jest taki problem z pomnikiem "czterech śpiących" w Warszawie. Umowa przewiduje, że ekshumacja szczątków sołdatów i ponowny ich pochówek w innym miejscu mogą się odbyć tylko w sytuacjach wyjątkowych. No właśnie. Taką wyjątkową sytuacją jest przecież istnienie wspomnianego monumentu w centrum Nowego Sącza. Ale miejsce nie jest najważniejsze. Najważniejsze jest to, że w polskich miastach, czy to w centrach, czy na peryferiach, mamy - mimo 25 lat wolnej Polski - pomniki kłamstwa. Kłamstwa, że Armia Czerwona Polskę wyzwoliła. To są przecież monumenty tych, którzy nas okupowali i mordowali.

Co teraz zrobią władze miasta? Ulegną Rosji? Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa przedstawiła Ambasadzie FR w Warszawie propozycję przeniesienia szczątków czerwonoarmistów, ale żadnej odpowiedzi nie otrzymała. A samorządowcom z Nowego Sącza polecam postawę ich odpowiedników z Pieniężna na Warmii. Ich też Rosja chciała zastraszyć. Kiedy rada miasta postanowiła zdemontować pomnik mordercy Polaków - sowieckiego gen. Iwana Czerniachowskiego (aresztował płk. Aleksandra Krzyżanowskiego "Wilka", a kilka tysięcy żołnierzy wileńskiej Armii Krajowej zesłał na białe niedźwiedzie), gubernator obwodu kaliningradzkiego oburzył się, że krok ten "nie sprzyja dobrosąsiedzkim stosunkom między obwodem a woj. warmińsko-mazurskim, które w ostatnim czasie się wzmacniają". Do Pieniężna przyjechała wielka delegacja rosyjska (szefowa agencji ds. kontaktów międzynarodowych w rządzie regionu kaliningradzkiego, przedstawiciele władz miejskich przygranicznego Mamonowa, konsul generalny Federacji Rosyjskiej w Gdańsku, grupa rosyjskich dziennikarzy). Zaproponowali "kompromis" polegający na tym, że pomnik ma zostać, tylko odtąd Rosjanie będą go utrzymywać. Jednak burmistrz Pieniężna oświadczył, że decyzja w sprawie pomnika, który jest dla Polaków "symbolem komunizmu, totalitaryzmu i sowietyzacji", już zapadła. Sekretarz ROPWiM Andrzej Kunert też zapewnił, że zdania nie zmieni, a Rosjanie mogą sobie pomnik zabrać. I właśnie o to chodzi. Prezydent Warszawy HGW też mogłaby się od pieniężnian wiele nauczyć. A nawet od Litwinów, którzy zaraz po odzyskaniu niepodległości oddali Rosjanom szczątki pochowanego w Wilnie mordercy Czerniachowskiego i jego pomnik. Zresztą wtedy Rosja nie protestowała. Nie rządził jeszcze stalinowiec Putin.

Czytaj: Tadeusz Płużański: Spór o Kuklińskiego, spór o Polskę