Tadeusz Płużański

i

Autor: archiwum se.pl

Tadeusz Płużański: Goebbels o Kościele

2012-03-31 4:00

"Sport to rodzaj religii, która teraz zostanie wzmocniona jakimiś rozgrywkami piłkarskimi. Dzisiaj jest silniejsza, bo bardziej emocjonująca niż tradycyjne kulty. Mamy przecież wyznawców różnych klubów". O co chodzi? O możliwość przekazywania odpisu z podatku również na organizacje światopoglądowo niereligijne: humanistyczne, racjonalistyczne, ateistyczne oraz... kluby sportowe.

To głos w dyskusji na temat finansowania Kościoła. Te słowa wypowiedział… No właśnie kto? Mogła to być Magdalena Środa, Janusz Palikot, Tadeusz Bartoś itd., itp. Ale nie… To mądrości Jerzego Urbana, odgrzebanego właśnie przed Radio TOK FM.

I jeszcze jedna próbka owego eksperta, tym razem z "Dziennika Zachodniego" i w liczbie mnogiej: "Nie chcemy, żeby Kościół wtrącał się do polityki państwa, nie chcemy, żeby ograbiał państwo z pieniędzy, żeby miał wpływ na ustawodawstwo". Po co wyciągnięto Urbana? Oczywiście po to, aby dowalić "czarnym". Kto jak kto, ale on na Kościele się zna, to znaczy na jego gnojeniu. A przynajmniej znał - w czasach wydawałoby się słusznie minionych...

Przecież dziś lewica ma godnych następców Urbana, choćby wymienioną filozofkę, etyczkę, profesorkę Środę. Ale nie, sięgnięto po relikt komunizmu, którego miejsce w najlepszym razie powinno być w muzeum w Kozłówce. Propagandzistę z czasów wojny polsko-jaruzelskiej, którego nieprzypadkowo senator Bender nazwał "Goebbelsem stanu wojennego". Po gębę totalitarnego, zbrodniczego systemu, którego "nieznani sprawcy" mordowali Polaków, w tym księży. Nie tylko Jerzego Popiełuszkę, ale Stefana Niedzielaka, Stanisława Suchowolca, Sylwestra Zycha. Trzej ostatni niezłomni kapłani zginęli w 1989 roku…

Jana Pawła II zamordować nie dali rady, choć on był głównym celem. Po nieudanym zamachu pozostało ośmieszanie i opluwanie. A kto papieża nazywał "sędziwym bożkiem, Breżniewem Watykanu, Obwoźnym sado-maso"? Właśnie Urban. I takiego gościa zaprasza się dziś do debaty…

A Urban był nie tylko ich rzecznikiem, ale też jednym z decydentów polityki po stanie wojennym. Jego twórców sąd nazwał niedawno związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym. Urban na ławie oskarżonych nie zasiadł, ale czy to określenie byłoby dla niego krzywdzące? No bo kto na miesiąc przed zabójstwem ks. Popiełuszki, we wrześniu 1984 r., nazwał kapelana Solidarności "Savonarolą antykomunizmu"? Kto rok wcześniej namawiał Kiszczaka do stworzenia w MSW specjalnego pionu propagandowego, który kreowałby czarną propagandę, a z drugiej strony ocieplał wizerunek SB, MO i ZOMO?

To zresztą nie pierwszy raz, kiedy komunistycznego Goebbelsa zapraszają media III RP. Występował już w "Newsweeku", "Wprost". Rechotał z wkładania polskiej flagi w psie kupy, straszył "kaczyzmem", z dumą głosił, że nie płakał po ofiarach katastrofy smoleńskiej. Płakałby zapewne po Tusku i Michniku, których wielokrotnie komplementuje. Ostatnio w TVP Info znów opluł Solidarność. Oczywiście w rocznicę stanu wojennego, aby godnie uczcić ofiary. Prawdziwa wolność słowa…

A mnie się wydawało, że komunistyczna propaganda jest w Polsce zakazana. A może naprawdę żyjemy w PRL bis? A dzisiejszej lewicy, dla której ów Goebbels jest guru, przypomnę, jak kłamał o homoseksualistach prześladowanych przez jego kolegów z MSW w ramach akcji "Hiacynt".