Tadeusz Płużański: Przecież Jaruzelski nikogo nie zabił

2014-11-08 3:00

Na rozkaz Reinera Stahla, niemieckiego komendanta Warszawy, 2 sierpnia 1944 r. dokonano zabójstwa 600 Polaków przetrzymywanych w więzieniu mokotowskim. Niemieccy oprawcy mordowali ich strzałem w tył głowy (tę "tradycję" kontynuowali na Rakowieckiej po wojnie komuniści). Tego samego 2 sierpnia Stahel wydał rozkaz strzelania na ulicach do wszystkich mężczyzn uznanych za potencjalnych powstańców.

Na rozkaz Reinera Stahla, niemieckiego komendanta Warszawy, 2 sierpnia 1944 r. dokonano zabójstwa 600 Polaków przetrzymywanych w więzieniu mokotowskim. Niemieccy oprawcy mordowali ich strzałem w tył głowy (tę "tradycję" kontynuowali na Rakowieckiej po wojnie komuniści). Tego samego 2 sierpnia Stahel wydał rozkaz strzelania na ulicach do wszystkich mężczyzn uznanych za potencjalnych powstańców. Rozkazał też branie na zakładników kobiety i dzieci, aby używać ich jako żywych tarcz. Zezwalał na palenie budynków i rozkradanie majątku warszawiaków.

Dlatego też na wystawie w Berlinie z okazji 70. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego Reiner Stahel jest podpisany: zbrodniarz wojenny. Tak jak inni odpowiedzialni za masakrę stolicy: Erich von dem Bach-Zelewski czy Heinz Reinefarth. Według danych organizatora wystawy - Muzeum Powstania Warszawskiego - obejrzało ją 280 tys. osób. Wśród nich Christoph Broszies, profesor filozofii, który zaprotestował, że Stahel (prywatnie jego kuzyn) zbrodniarzem nie był, bo nie został skazany.

Procesu się nie boję - odparł dyrektor MPW Jan Ołdakowski i podtrzymał, że Reiner Stahel zbrodniarzem wojennym był, tak jak Adolf Hitler czy Heinrich Himmler. Tak samo sprawę skomentował Władysław Bartoszewski: "Czy zbrodniarzami wojennymi można nazywać tylko tych, którzy zostali za to skazani przez sąd? Absolutnie nie", a prof. Andrzej Kunert dodał, że żaden niemiecki nazista nie został skazany za zbrodnie podczas Powstania.

Jaki z tego morał? Zbrodniarzami nie są ci, którzy zostali skazani za zbrodnie wojenne. Są nimi ci, którzy dokonywali zbrodni. Proste.

Przeczytaj też: Zdaniem naczelnego. Sławomir Jastrzębowski: Kuczyński się wygadał, ale on nie jest sam

A jak jest ze zbrodniarzami komunistycznymi? Dziennikarz "Gazety Wyborczej" Adam Leszczyński w recenzji mojej ksiązki "Lista Oprawców" napisał m.in.: "Obok Jacka Różańskiego i Anatola Fejgina, śledczych z UB, którzy sami torturowali więźniów, znaleźli się tam m.in. Józef Cyrankiewicz, wieloletni premier PRL za Gomułki, oraz gen. Wojciech Jaruzelski. Nie wiadomo właściwie dlaczego". Przecież nikogo nie zabili - konkluduje Leszczyński. I dalej: "W tle całej książki stoi przeświadczenie, że komunizm nie został >rozliczony< - chociaż nie wiadomo, jak to >rozliczenie< miałoby wyglądać".

A ja pytam Leszczyńskiego: jak to rozliczenie miałoby wyglądać w przypadku niemieckich nazistów? Czy zdaniem Leszczyńskiego Stahel zbrodniarzem był, czy nie? Przecież osobiście nikogo nie zabił!

Tak jak Jaruzelski, który za swoje zbrodnie zza biurka nie został skazany, dlatego - przy aprobacie, a przynajmniej braku sprzeciwu panów Leszczyńskich, Bartoszewskich i Kunertów - należy mu się miejsce na Powązkach Wojskowych w Warszawie. Tak samo jak innym czerwonym dygnitarzom i zbrodniarzom, bo nie można dzielić generałów na tych sprzed 1989 r. i tych po okrągłym stole - jak tego chce SLD. Sojusz jest taki socjaldemokratyczny jak towarzysze, których za życia i po śmierci broni.

APISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail