Tadeusz Płużański

i

Autor: Mariusz Grzelak Tadeusz Płużański

Tadeusz Płużański: Na Niemców Łazowski

2018-02-10 2:30

Tadeusz Płużański dla "Super Expressu"

Polski naród i podziemne państwo kolaborowały z Niemcami, aby wymordować Żydów? Nic bardziej błędnego. Walczyliśmy z okupantem, często w bardzo oryginalny sposób. W okupowanym Rozwadowie dr Stanisław Matulewicz dokonał światowego okrycia, a on - Eugeniusz Łazowski - wykorzystał je w praktyce. Dzięki jednemu zastrzykowi wiele osób uniknęło wywózki na przymusowe roboty do Niemiec, a ściągane przez okupanta kontyngenty żywności znacznie się zmniejszyły. Niemcy omijali okoliczne wsie i miasteczka w obawie przed zarazą.

- To była epidemia - potwierdzał mi przed laty Łazowski. Przez trzy lata swojej prywatnej wojny kilka razy śniło mu się, że Niemcy odkryli tajemnicę tyfusu: - Do mózgu wbijali mi metalowy pręt zakończony gałką. Wiercili nim i pytali, kto mi w tej akcji pomaga.

Eugeniusz Łazowski, wnuk powstańca styczniowego zesłanego na Sybir, syn peowiaka, ochotnika 1920 r., był zaprzysiężony w Narodowej Organizacji Wojskowej (później weszła w skład AK). Stacjonujących w okolicach Rozwadowa partyzantów Franciszka Przysiężniaka (ze względu na swój ojcowski stosunek do miejscowej ludności był nazywany "Ojcem Janem") zaopatrywał w lekarstwa i opatrunki, a "spalonym" pomagał w znalezieniu bezpiecznej kryjówki. Jego gabinet był miejscem spotkań łączników podziemia i kolporterów tajnej prasy.

Płużański: Bohaterowie zamiast bandytów

Na czym polegał wynalazek dr Matulewicza? W komórce obok swojego domu w Zbydniowie opracował metodę badania krwi na odczyn Weila-Felixa, co pozwalało ustalić, czy pacjent jest chory na tyfus plamisty. Łazowski zaproponował, aby nastraszyć Niemców i wywołać u zdrowych ludzi sztuczną epidemię tyfusu. Po zastrzyku nie tylko nie było żadnego zakażenia, ale nawet zaczerwienienia w miejscu wstrzyknięcia. Jeszcze przez kilka dni odczyn Weila-Felixa był dodatni. Lekarze pobierali krew i wysyłali ją do badania w laboratorium w Tarnobrzegu. Podstawową zasadą było milczenie, nawet pacjenci nie wiedzieli, że zostali "zaszczepieni".

Sztuczna epidemia zaburzyła niemiecki porządek. Kilka okolicznych gmin niemieckie władze uznały za obszar objęty epidemią tyfusu. Na domach "chorych" pojawiły się napisy: "Achtung, Fleckfieber!" ("Uwaga, tyfus plamisty!"), a na granicy gmin i wsi: "Achtung, Seuchengebiet!" ("Uwaga, obszar zajęty zarazą!"). Immunologiczna wojna Eugeniusza Łazowskiego trwała z powodzeniem przez ponad dwa lata.