Inny Polak, Kazimierz Albin - jeden z pierwszych więźniów KL Auschwitz, zapamiętał: "Pewnego dnia, było to w 1940 r., wyszliśmy do pracy i brama była jeszcze >goła<. Wróciliśmy wieczorem i zobaczyliśmy ten napis, jak górował nad obozem. (...) Byliśmy porażeni cynizmem Niemców. Napisali >praca czyni wolnym<, chociaż na własnej skórze przekonaliśmy się, że praca w Auschwitz była jedynie metodą uśmiercania więźniów".
Kłamstwa o tym, że brama z "Arbeit macht frei" to wejście do miejsca żydowskiej zagłady, słyszą wciąż wycieczki młodych Żydów, izolowane przez Mosad od polskich "nazistów". Tymczasem Żydzi (prócz wyjątków) nie pracowali niewolniczo w obozie Auschwitz, tylko od razu z rampy byli kierowani do komór gazowych w odległym o kilka kilometrów obozie Auschwitz II-Birkenau. Ale wycieczki nie dowiedzą się również, że eksterminowani Żydzi byli przede wszystkim obywatelami polskimi (i jako tacy powinni być zaliczani do polskich ofiar).
W książce "Zapomniany Holocaust" Richard C. Lukas napisał: "Gdy 1 września 1939 r. Niemcy hitlerowskie najechały na Polskę, jej mieszkańcy stali się pierwszym narodem w Europie, który doświadczył masowej zagłady". Za te słowa autor - Amerykanin żydowskiego pochodzenia, stał się na świecie naukowcem wyklętym. Trzeba o tym pamiętać szczególnie 27 stycznia - w Międzynarodowym Dniu Pamięci o Ofiarach Holocaustu - i w kontekście kłamstw, że Polacy to naziści.