Niezłomni zostali tu przewiezieni ze swojej bazy pod Baranią Górą na początku września 1946 r. Około 60 polskich żołnierzy. Docelowo mieli trafić na Zachód, do wolnego świata. Komuniści nie byli w stanie inaczej ich rozbić. Dlatego posłali Henryka Wendrowskiego, byłego AK-owca, potem agenta Smiersza, który przedstawiał się jako polityczny przełożony z NSZ. To była jego prowokacja.
Kolejnych ponad 100 Niezłomnych zlikwidowano na polanie koło Barutu (dziś nazywanej Śląskim Katyniem) oraz w okolicach Łambinowic. "Ludowa" władza nie mogła im darować szczególnie 3 maja 1946 r., kiedy na oczach sterroryzowanych Sowietów i ubeków, w pełnym rynsztunku, przeprowadzili dwugodzinną defiladę w 155. rocznicę uchwalenia pierwszej europejskiej konstytucji. Wydarzenie bez precedensu we wszystkich krajach Europy Środkowo-Wschodniej podbitych przez Stalina. "W zwartych szeregach kilkuset partyzantów przemaszerowało przed oczami zebranych licznie mieszkańców. To była nasza pierwsza defilada! Rok wcześniej nasi sojusznicy z Zachodu świętowali koniec wojny, odbyły się parady zwycięstwa, na których zabrakło Polaków" - wspominała Irena Stawowczyk ps. Sarna. "Dla nas wojna jeszcze się nie skończyła! Nie zapomnę nigdy tego uczucia podniecenia i radości, jaka ogarnęła nasze szeregi, tego uczucia dumy, że możemy ogłosić wszem wobec: oto jesteśmy, nie poddaliśmy się, pozostaliśmy wierni!" .
Zobacz: Wipler uderza w Kaczyńskiego i imigrantów analfabetów
Henryk Flame nie trafił na Opolszczyznę. W szpitalu leczył rany po potyczce z bezpieką. Dla niego - jak dla tysięcy - komunistyczna amnestia okazała się pułapką. Został zamordowany 1 grudnia 1947 r. w restauracji w Zabrzegu przez funkcjonariusza MO.
Zdrajca Wendrowski zmarł w Warszawie w 1997 r. pochowany na stołecznych Powązkach Wojskowych. Takie kanalie trzeba z tego szczególnego polskiego cmentarza wynieść! Jeśli nie do Moskwy, to na miejscowy cmentarz żołnierzy radzieckich. Ale wcześniej musimy wydobyć z bezimiennych dołów śmierci naszych bohaterów. A tego nie da się zrobić bez zmiany kierownictwa IPN. Bo nie spełniło ono też innych fundamentalnych obowiązków. Nie zrehabilitowało większości Żołnierzy Wyklętych (nadal w świetle prawa pozostają bandytami). Skutecznie nie ścigało ich oprawców, a z kłamcami jak J.T. Gross robiło sobie zdjęcia. Mam nadzieję, że Polacy znów nie dadzą się na nich nabrać.