Były szef MON, poseł PiS Mariusz Błaszczak stawił się w piątek w Wydziale do Spraw Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Ma usłyszeć zarzut w związku z odtajnieniem i ujawnieniem w 2023 r. fragmentu planu użycia Sił Zbrojnych RP "Warta" i zostać przesłuchany w charakterze podejrzanego.
Plan ten to dokument z 2011 r. dotyczący sposobu obrony przed ewentualnym atakiem Rosji. Powołując się na ten dokument, Błaszczak zarzucał - ujawniając publicznie w czasie kampanii przed wyborami parlamentarnymi 2023 r. jego fragmenty - politykom PO, że za czasów swoich rządów planowali w razie inwazji obronę państwa na linii Wisły i "oddanie napastnikowi połowy kraju".
Błaszczak oświadczył w piątek przed wejściem do prokuratury, że odtajnił fragmenty dokumentu z archiwum, po to, by nie można było wrócić do koncepcji "obrony Polski na linii Wisły". Według niego, odtajnić tego rodzaju dokument mógł albo Szef Sztabu Generalnego, albo jego przełożony, czyli on - jako minister obrony narodowej. Były szef MON zadeklarował również, że zrobiłby to samo jeszcze raz.
Szymon Hołownia o Mariuszu Błaszczaku
Hołownia był pytany o postawę Błaszczaka podczas briefingu prasowego w Grodzisku Mazowieckim.
- To znaczy, że jest niebezpieczny dla Rzeczpospolitej Polskiej i nigdy nie powinien pełnić żadnych funkcji publicznych, zwłaszcza po takiej deklaracji - ocenił lider Polski 2050.
Według niego, słowa Błaszczaka są jakaś formą samoobrony. Jednak, jak zaznaczył, b. szef MON "broniąc się w ten sposób jeszcze bardziej się pogrąża".
- Tego rodzaju stwierdzenia są absolutnie dyskredytujące dla kogoś, kto był ministrem obrony i który dzisiaj aspiruje do tego, żeby w ogóle mienić się jakimś ekspertem w dziedzinie bezpieczeństwa narodowego - mówił Hołownia.
Podkreślił, że plany użycia sił zbrojnych są jednymi z najważniejszych strategicznych dokumentów państwa. Zwrócił uwagę, że Strategia Bezpieczeństwa Narodowego, z której wywiedziona została najpierw polityczno-strategiczna dyrektywa obronna, a później Plan Użycia Sił Zbrojnych, była akceptowana przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. "Rozumiem więc, że pan Błaszczak ma problem z tym, co prezydent Lech Kaczyński sądził, że powinno być podstawą w Strategii Bezpieczeństwa naszego kraju" - wskazał marszałek Sejmu.
Odniósł się również do argumentów, że dokumenty można było teraz odtajnić.
- Opowiadanie przez byłego ministra obrony narodowej, że w zasadzie to już były nieaktualne plany, woła o pomstę do nieba. W takich planach użycia sił zbrojnych, które są tworzone na dziesięciolecia, bierze się pod uwagę nie tylko czynniki, takie jak wyposażenie armii w tym momencie, (...) ale bierze się na przykład ukształtowanie terenu, które się nie zmieni przez najbliższe tysiące lat - zauważył Hołownia.
Podkreślił również, że Błaszczak odtajnił plany, które były elementem użycia sił zbrojnych w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego.
- A więc on chcąc nakręcić sobie fajny spot wyborczy, żeby utrzymać się z kolegami przy korycie, wystawił na szwank bezpieczeństwo naszych sojuszników z NATO. Czy ktoś taki w ogóle kiedykolwiek powinien stać obok tabliczki z napisem Ministerstwo Obrony? Ktoś taki, kto dzisiaj jeszcze mówi, że jeszcze raz zrobiłby to samo, tym bardziej na surową karę zasługuje, bo zdaje się, że nie doszło tu do żadnej autorefleksji - powiedział.
- Rosjanie nie muszą do nas wysyłać żadnych szpiegów, jeżeli mamy ministrów obrony, którzy odtajniają ściśle tajne dokumenty państwowe - dodał Hołownia.
Sejm zgodził się na pociągnięcie Błaszczaka do odpowiedzialności karnej (uchylił immunitet) 6 marca. Wnioskowała o to prokuratura, która chce postawić mu zarzuty przekroczenia uprawnień w związku z tym, że jako szef MON odtajnił w lipcu 2023 r. i publicznie ujawnił we wrześniu 2023 r. fragmenty Planu Użycia Sił Zbrojnych RP WARTA-00101.
W naszej galerii zobaczysz, jak mieszka Szymon Hołownia:
